niedziela, 6 maja 2012

Achtung.

Przerwa techniczna i psychiczna.

Na ile? Przyszłość pokaże.

czwartek, 26 kwietnia 2012

Ze śniadania.




Nieopisane "coś" z dzisiejszego śniadania, co uświetniło jedną z mych kanapek. Bardzo smaczne "coś".  Zaimek nieokreślony "coś" można tu zostąpić rzeczownikiem pasta :P. Do smarowania, nadziewania, maczania. Zdecydowanie wypróbuję ją np. do naleśników. Smakowa metamorfoza u mnie, no może ewolucja. Ostatnio moje nastawienie do awokado stało się co najmniej przychylnie. Przy okazji znajduję coraz to nowe kuszące zastosowania dla tego zielony zbiornik nnkt w mojej kuchni.

Dziś popołudniu oficjalnie zaczęłam długi weekend. Jutro pakowanie i nach Berlin :).


środa, 25 kwietnia 2012

Nie taka znowu bretońska.




Nie jestem prawdziwą studentką. Nie nadaję się. Nie ściągam, nie lubię, nie potrafię. Wolę mieć wiadomości w głowie zapisane niż na ściądze lub czyjejś kartce. Może to dziwne. Może niepraktyczne, a nawet głupie. Trudno. Taka już jestem.

Fasolka po "bretońsku", co swoje już zdążyła odleżeć nim ją wstawiłam. Chęć miałam na takie danie tradycyjne, które często mamusia pichciła w czasach jak większą przestrzeń jeszcze zajmowałam. Stęskniłam się, więc postanowiłam te czcigodne danie lekko odświeżyć zgodnie z moimi teraźniejszymi upodobaniami. Ostateczny efekt pozytywny zdecydowanie. 



niedziela, 22 kwietnia 2012

Sałatkowo kuskusowo.



Bo ja cous-cous lubię, a nie było jeszcze u mnie tu. Może nie odkrywcze, ale bardzo smaczne i jak zawsze szybkie w przygotowaniu ;). Taki miks smaków bliskich memu podniebieniu.

Miała być Fashion Week. Miałam zobaczyć jak Łódź udaje Paryż, a poziom lansu na metr kwadratowy przekracza wszelkie dozwolone normy. A tu historia prasy i kolorki się na nieiwele zdadzą.

Bez hormonów źle z hormonami gorzej. Tak w ramach intymnej dygresji.


sobota, 21 kwietnia 2012

Zieleń znowu. W szklance.



Rozleciałam się w sobie. Już nie wyrośnięta, a przerośnięta. Tak przesadnie. Treścią życia nad formą ciała. Ale to nie miejsce na to to moje bolące w środku.

Koktajl śniadaniowy sprzed paru dni odkrywam. Przepis z notesu odrywam. 


czwartek, 19 kwietnia 2012

Ajajjajvar.



Ajvar? Moja wariacja, bo lubię takie smaki. Pomidorowe sosy są wręcz moim uzależnieniem, a ketchup mogę "na sucho" zjadać. Do makaronu idealny. Do posmarowania kanapki też się sprawdził. Do wyjadania prosto z rondelka jak najbardziej. Zastosowań tyle, ile pomysłów w głowie się kłębi. 

Tydzień po weekendzie majowym staje się coraz bardziej przerażający. Jak tak dalej będzie to do Berlina z książkami, a raczej kserówkami i swym wielofunkcyjnym zeszytem.

Od jakiegoś czasu nie mogę komentować osobam, które mają ustawioną weryfikacje obrazkową. Wyskakuje mi "Not found". Czy tylko mój komputer tak nie odnajduje się w cyberprzestrzeni? Czy może ktoś wie jak go uzdrowić? 

Od paru dni wprowadziłam nowy element pod przepisem, czyli Song of the cook. Jeśli ktoś jest więc ciekaw z czym, a raczej przy czym jadłam obiad to zapraszam ;). I przymierzam się w końcu do nowego bannera. 


środa, 18 kwietnia 2012



Chlebem się w końcu pochwalę. Orkiszowy pełnoziarnisty, zdrowy i pyszny. Zdecydowanie muszę się przerzucić na domowe pieczywo - wiadomo o niebo lepsze od kupnego :). Plus długo zachowuje świeżość, a o takich walorach jak bardzo chrupiąca skórka raczej nie muszę wspominać. Niestety w ferworze pracy zapomniałam o posmarowaniu go mlekiem i siemie, którym go posypałam nie przylgnęło. Trudno, poprawię się następnym razem ;p.
Za wzór posłużył mi ten przepis. 
Przyrost rzeczy do pojęcia-ogarnięcia na uczelni jest wprost proporcjonalny do poprawy pogody, niestety. Dobrze, że zbliża się weekend majowy, a zarazem mój wyjazd do Berlina - dam wam wtedy tydzień odpocząć od moich przepisów :p. Czuję, że zrobię tam pokaźne spożywcze zakupy i przywiozę kilka kulinarnych inspiracji, ale niekoniecznie kiełbasiano-ziemniaczanych. 


poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Ładny i powabny.


Dziś bez osobistych wynużeń dla odmiany obędzie się. Zaległych przepisów nazbierałam, więc pora je upublicznić. To jeden z "odczarowujących" awokado, zresztą z pozytywnym skutkiem. Przepis na omlet z mlekiem w proszku wpadł mi w oko już dawno temu (nie pamiętam niestety gdzie po raz pierwszy się z nim zetknęłam) i kilka razy już lądował na mym talerzu. Jako że mam alergię na mleko użyłam napoju sojowego w proszku i efekt myślę, że jest podobny. Sos prawie tatarski, tylko znacznie lżejszy i moim kubkom smakowym odpowiada nawet bardziej niż tradycyjny. Nietylko do ryby.


niedziela, 15 kwietnia 2012

Spring, ale tylko w rollsach.


Sajgonkowym dzień. Sajgonki na śniadanie, sajgonki na obiad. Dzielę się śniadaniowymi. Obiadowe, mimo że również pyszne były zbyt resztkowcowe, żeby zaprezentować na blogu ;p. Mój weekend zapiekanych śniadań jest jednym z najsmaczniejszych od dłuższego czasu. Zarówno wczorajsza makaronowa (dzięki Slyvvia), jak i dzisiejsza sajgonkowa (tu podziękowania za inspirację dla Kikimory) niesamowicie mi smakowały. Z pewnością zagoszczą jeszcze u mnie i to nie raz.
Rodzina wyjechała i wreszcie mam chwilę wytchnienia, kilka godzin weekendu jeszcze zostało. Spędzę je pewnie dalej czytając "Dumę i uprzedzenie". Dobrze, bo muszę się pozytywnie naładować przed zajęciami i kolejną wizytą w szpitalu. I Wam miłych ostatnich podrygów niedzieli :).

piątek, 13 kwietnia 2012

Prawie jak...

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.
Przeżyłam pobieranie krwi bez omdlenia. Nawet bez plam przed oczami. Dumna jestem z samej siebie. Jeszcze trochę i może polubię się z igłami na nowo ;p. Wynagrodziłam sobie taki minisukces maxifilmem. Dokładnie to udałam się na "Wszystkie odloty Cheyenne'a". Bardzo polecam. Specyficzny klimat, świetna gra aktorska, dobry soundtrack. Kino takie jak lubię. Anyway pracowity wieczór mnie czeka, bo przyjeżdża rodzina z daleka jutro, więc będzie pieczenie ciasta. A skoro mowa o pieczeniu to wczoraj upiekłam mój pierwszy chleb(y). Nie z maszyny. Dotychczas bazowałam głównie na robieniu bułek, a szkoda, bo domowy chleb mniam. Pochwalę się na dniach jeszcze zdjęciem i przepisem ;). Trochę przynudziłam o sobie, wybaczcie.
Zamieszczam dziś przepis, a raczej pomysł na najszybszą minipizzę świata. Lubię takie błyskawiczne rozwiązania, bo niestety nie zawsze czas pozwala na zrobienie czegoś wyjątkowego i wysublimowanego. Spód chrupki, ser się ciągnie, więc wszystko jest na swoim miejscu. Nie przedłużając oto macozza :D.

*Wystąpiła na mym talerzu w towarzystwie sałatki roszponkowo-pomidorowo-oliwkowej.

czwartek, 12 kwietnia 2012

Na przekór czekoladzie.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.
Dzień czekolady? Na przekór będę. Wczorajszy przepis był wystarczająco czekoladowy. Nadal jednak w słodkim klimacie ostatnie ciasto robione przeze mnie na święta. Mało Wielkanocne, ale tata się uparł, że musi być coś z jabłkami. Uznałam, więc że wreszcie zmierzę się z apfelstrudel. Odkąd pierwszy raz obejrzałam Bękarty Wojny (uwielbiam ten film i oglądałam go do tej pory wiele razy) wiedziałam, że muszę go zrobić :D. Jest tam scena, gdy porucznik Hans Landa zamawia właśnie apfelstrudel z bitą śmietaną i szklanką mleka :). Samo ciasto należy chyba do najdziwniejszych jakie robiłam. Konsystencja i rozciągliwość lekko mnie zaskochyły. Mało cukru, mało tłuszczu, więc całkiem zdrowo, zwłaszcza że pokusiłam się o pełnoziarnisty dodatek. Generalnie lekko zmodyfikowałam przepis, ale istotę zachowałam, mam nadzieję.

Ha dziś zjadłam pierwsze lody w tym roku <3. 20 stopni na termometrze przy zachmurzonym niebie, ewidentnie wiosna się panoszy, oby jeszcze słońce się przyłączyło :). Zauważyłam, że często w notkach piszę o pogodzie, ale ma ona spory wpływ na moje samopoczucie (meteopatia?) i dobrze się komponuje tematycznie z mymi kuchennymi podbojami.

środa, 11 kwietnia 2012

Okruchy świąt




Zabrałam się dziś, mimo wybitych dwóch palców u nogi i porannej wizyty u lekarza, za po świąteczne porządki. Na pierwszy ogień poszła babka, którą upiekła na Wielkanoc moja bratowa. Jako że to co zostało z niej już straciło wszelkie walory, czyli po prostu wyschło, mogłam wreszcie zrealizować swą cake popsową fantazję. Od razu dorzuciłam nie najświeższe już owsiane blaty, które nadają chrupkości, a jednocześnie nie ingerują zbytnio w smak. Wszystko zutylizowane zaczyna nowe życie z efektownym wyglądem i niebiańskim smakiem :).

wtorek, 10 kwietnia 2012

Po świątecznie.


Bardzo przejedzeni i przesłodzeni po świętach?:) Mam nadzieję, że nie. Delikatny, kremowy i bez spodu... W rzeczy samej częstuję sernikiem. Przynajmniej wirtualnie, bo rozszedł się błyskawicznie i już nawet okruszki zdematerializowały się w podejrzanych okolicznościach. Robiony na wielkanocny stół, lecz ciasto jest jak najbardziej uniwersalne, co akurat ciężko powiedzieć np. o mazurkach :p. Przepis inspirowany tym.

Ja tymczasem idę ogarnąć swe zmaltretowane ciało. Grunt, że żyję i jestem w jednym (tak mi sie wydaję) kawałku. No i przetrwałam dziecięce tornado w domu. Mała rodzina, a jaka głośna brrr.

Zdjęcia przekroju robione w akcie desperacji, by sfotografować nieco więcej niż aluminiową folię.

sobota, 7 kwietnia 2012

Nie te święta.

  by niebochce

Makowe ciasteczka last minute. Bo tata chciał makowca, mama nie kupiła drożdży, a ciasto francuskie zalegało w lodówce. Tym sposobem narodziły się makowe trójkąty. Nadzienia mi nie wystarczyło i w kilka musiałam zaaplikować domowy dżem, ale w przepisie zamieściłam optymalną ilość składników na masę, jak sądzę. W każdym razie są słodkie i chrupiące, bardziej bożo narodzeniowe niż wielkanocne, ale pogoda też pomyliła święta ;p.
Niestety moje nie tylko w tym aspekcie krucho się zapowiadają.

Pora na życzenia świąteczne, czyli coś czego nie potrafię składać, bo to nie serwetka.
Życzę wszystkim wesołych i pysznych świąt, cokolwiek to znaczy. Bo każdy ma inną wizję szczęścia i inne kubki smakowe.

piątek, 6 kwietnia 2012

Mazurek z Mazur, choć niezbyt mazurski


W pożarze świątecznych zmagań chwila dla mazurka. Mało orginalny, bo chałwowo-orzechowo, ale święta to w końcu czas powrotu do tradycji. Zastanawiałem się czy wstawiać wielkanocne wypieki, ale co mi tam pochwalę się :p. Przepis zaczerpnięty, acz zmodyfikowany z mojewypieki.blox.pl.

środa, 4 kwietnia 2012

Urodzinowe serowo-marcepanowe.

Dziś... Urodzinowe ciasto dla mojej mamy. Impresja własna. Połączyłam jej ulubiony sernik z domowym marcepanem, za którym wprost przepada. Plus czekoladowy bonus. Prezent udany, bo bardzo smakował. No cóż mam nadzieję, że osłodzi jej czas oczekiwania na pana listonosza z właściwym pakuneczkiem :).

Składniki(na 1 porcje):

Spód:
200 g mielonych migdałów
5 łyżek cukru pudru
aromat/olejek migdałowy
200 g herbatników typu petit beurre
100 ml likieru czekoladowego
50 g gorzkiej czekolady

Mielone migdały w food processorze połączyć z cukrem pudrem, aromatem migdałowym i kilkoma łyżkami wody, tak aby masa nie była zbyt gęsta - musi się delikatnie ciągnąć. Herbatniki pokruszyć. Marcepan zagnieść z pokruszonymi herbatnikami i likierem. Tortownicę obłożyć folią aluminiową, oblepić masą spód i w miarę możliwości boki. Posypać pokruszoną czekoladą. Odstawić na 15 minut do lodówki.

Masa:
1 kg trzykrotnie mielonego twarogu
5 jajek
1 cukier waniliowy
6 łyżek cukru
1 łyżka esencji pomarańczowej
1 duży budyń - u mnie o smaku toffie
50 g gorzkiej czekolady

Twaróg zmiksować z cukrem, budyniem i esencją. Miksując wbijać po jednym jajku. Masę wylać na spód. Piec w nagrzanym do 180 stopni piekarniku przez 45 minut, po tym czasie ciasto wyjąć rozłożyć na wierzchu pokruszoną czekoladę i zapiekać kolejne 10-15 minut. Smacznego.

wtorek, 3 kwietnia 2012

Koktajlowe odkrycie.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Ostatnio miałam przyjemność spróbować specjału zwanego Ayranem. Skusiłam się po przeczytaniu opini na ilewazy.pl i zdecydowanie słusznie. Bardzo orzeźwiający i smaczny, zwłaszcza że akurat lubię słone rzeczy. Dopadła mnie też faza na suszone figi i ostatnio są moim częstym deserem, stąd pomyślałam o takim połączeniu. Słony Ayran i słodka figa z dodatkiem ukochanych przypraw przypraw - dla mnie bomba smakowa :).

Składniki(na 1 porcje):

1 opakowanie Ayranu - u mnie 320 g
2-3 suszone namoczone figi
duża szczypta cynamonu
szczypta imbiru lub niewielki kawałek świżo startego korzenia
szczypta gałki muszkatołowej
opcjonalnie do posypania suszona starta skórka z pomarańczy i liście świeżej mięty

Wszystkie składniki dokładnie zblendować. Podawać schłodzone. Posypać przed wypiciem startą skórką z pomarańczy (warto!) i ewentualnie liśćmi mięty, ale to już ozdoba bardziej :). Smacznego

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Zupa krem na dobry dzień.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Zielona zupa w jak na razie mało zielony kwiecień. Mało świąteczna, za to bardzo wiosenna. Preferuję zupy kremy, więc groszkowy z dodatkiem białej rzodkiewki zdecydowanie musiał zagościć na moim stole. Do fuzji groszku z cynamonem zainspirował mnie przepis z kwestiismaku. Nie żałuję, bo połączenie dość nieoczywiste, a bardzo smaczne.
Myślę nad pewnymi blogowymi zmianami, ale jeszcze nie będę ich przybliżać, bo pomysł dopiero kiełkuje i nie wiadomo czy dojrzeje, a co dopiero mówić zakwitnie ;p.

Składniki(na 3 porcje):

300 g mrożonego groszku
1 biała rzodkiew
1 pietruszka
1 korzeń selera
1 cebula
2 ząbki czosnku
1 łyżka/kostka bulionu warzywnego
kilka ziaren ziela angielskiego
3-4 liście laurowe
łyżeczka cynamonu
łyżeczka gałki muszkatołowej
szczypta soli i pieprzu
opcjonalnie do podania jogurt naturalny lub śmietana, przyprawa "suszone pomidory i bazylia", świeże liście bazylii

Do około 0,5 l wody dodać bulion, cebulę, czosnek, seler, pietruszkę, białą rzodkiew, ziele angielskie i liść laurowy, zagotować. Dodać mrożony groszek i gotować przez kolejne 8-10 minut. Wyjąć ziele angielskie i liść laurowy. Wsypać cynamon, gałkę, pieprz i sól, jeśli bulion był bez soli (osobiście takiego właśnie używam), zblendować zupę na dość gładki krem. Podawać najlepiej polaną jogurtem i posypaną bazylią. Smacznego.

niedziela, 1 kwietnia 2012

Tofuburger na lepsze samopoczucie.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Bo lubię tofu. Bo lubię gryczany posmak nawet w kotlecie. Bo lubię jak bułka jest na wierzchu chrupiąca, a w środku miękka. Bo lubię porządnie zgrillowany bakłażan. Bo lubię jak ketchup spływa na sałatę. Bo lubię obecność groszku i buraczków, które nie załapały się do zdjęcia, na widelcu, a potem w żołądku. Bo lubię wegefastfood w domu, a nie w green-, czy bioway'u.

Składniki(na 2 burgery):

kotlety:
125 g kostka twardego tofu
2 łyżki pokrojonych w paski oliwek (ok.10 sztuk)
łyżeczka sosu sojowego
30 g płatków gryczanych
2 płaskie łyżki kaszy manny
ząbek czosnku przeciśnięty przez praskę
łyżeczka suszonego oregano
łyżka przyprawy 'bazylia suszone pomidory'
tłuszcz do smażenia

dodatkowo:
2 bułki - u mnie pełnoziarniste
4 dość grube plastry bakłażana
2 liście sałaty
2 plastry pomidora - użyłam po 2 pokrojone pomidorki cherry
2 łyżki kurek marynowanych
garść kiełków - u mnie brokuła
2 łyżki ketchupu
tłuszcz do posmarowania pieczywa - u mnie standardowo benecol
przyprawa do zapiekanek

Do tofu dodać sos sojowy, kaszę, płatki i przyprawy, zblendować. Dodać oliwki i dobrze wymieszać. Mokrymi dłońmi uformować 2 kotlety. Smażyć na lekko wysmarowanej tłuszcze, dobrze rozgrzanej patelni grillowej lub grillu (w taką pogodę w grę wchodzi tylko elektryczny :p).

Pokrojonego bakłażana osolić i odstawić na 15 mminut by pozbyć się goryczki. Umyć i smażyć wraz z kotletami na grillu.
Bułkę posmarować tłuszczem, obsypać jedną stronę (najlepiej wierzch bułki) przyprawą do zapiekanek i opiec w piekarniku. Na opieczonej bułce kłaść umyty i osuszony liść sałaty, tofuburgera, łyżkę ketchupu, po 2 plastry bakłażana, plaster pomidora i kiełki. Smacznego.

sobota, 31 marca 2012

Fasol-ka-kao.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Tak brzydka sobota za oknem nie może obejść się bez słodkiego przepisu na blogu. Dodatkowo jest banalnie prosty, szybki i zdrowy, więc czego chcieć więcej? :) Uległam fasolowej modzie, tak. I nie żałuję. To jedne z najlepszych muffinek jakie kiedykolwiek jadłam. Niesamowicie puszyste i lekkie, na wierzchu troszkę chrupiące, perfekcyjnie kakaowe z rozpływającą się ricottą w środku. Zakochałam się w nich wprost. Rozeszły się u mnie w domu błyskawicznie. Jednak nie będę się chwalić jaki był w tym mój udział, ale zapewniam że duży, co nieczęsto się zdarza ;p. Już zaopatrzyłam się w kolejną puszkę fasoli, bo wiem że wariacje z jej udziałem, będą częstym gościem w mojej kuchni.

Składniki(12 sztuk):

puszka białej fasoli (240 g po odsączeniu z zalewy)
3 łyżki jogurtu naturalnego
3 łyżki zarodków pszennych
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody
3 jajka
5 łyżek kakao
łyżka suszonej skórki pomarańczowej
5 łyżek substancji słodzącej - u mnie stewia
szczypta soli
35 g gorzkiej czekolady o jak najwyższej zawartości kakao - można dać więcej, ja miałam tylko tyle
250 g ricotty
2 łyżki esencji waniliowej

Fasolę zblendować wraz z jogurtem, jajkami i szczyptą soli. Dodać zarodki, kakao, sodę, proszek do pieczenia, substancję słodzącą i skórkę, zmiksować. Czekoladę posiekać na małe kawałeczki, dodać do ciasta. Do ricotty dodać esencję waniliową i dokładnie wymieszać. W formie na muffiny rozłożyć papilotki i przelać do nich ciasto. Na wierzchu kłaść po obfitej łyżeczce ricotty. Piec w nagrzanym do 180 stopni piekarniku przez ok. 25 minut. Smacznego.

piątek, 30 marca 2012

Spiżarniane czystki.

Pasta by niebochce
Pasta, a photo by niebochce on Flickr.

Dopadło mnie beszamelowe szaleństwo. Zainspirowała mnie wersja tego sosu zaprezentowana przez Slyvvię i Emmę. I zdecydowanie była to pyszna inspiracja. Sos jest lekki, kremowy i doskonale "oblepia" makaron :). Dobór pozostałych składników to już efekt czyszczenia spiżarni. Pierwszy raz miałam okazję jeść karczochy i wiem że nieostatni ^^. W sezonie z pewnością nabędę również świeże i coś z nimi wykombinuję. Połączone z lekko kwaśną i słodką dynią oraz groszkiem według mnie niezwykle udane :).

Składniki(2 duże porcje):

2 porcje makaronu - u mnie 200 g parpaddelli
mała puszka groszku konserwowego lub 2 garści mrożonego
puszka serc karczochów
3-4 łyżki marynowanej dyni w kostce
szklanka mleka + jeszcze 3 łyżki - u mnie sojowe
1 łyżka mąki kukurydzianej lub ziemniaczanej (u mnie)
łyżeczka gałki muszkatołowej
duża szczypta pieprzu
szczypta soli
opcjonalnie natka pietruszki i świeżo mielony pieprz do podania

Makaron ugotować w osolonej wodzie o 2 minuty krócej niż podaje producent na opakowaniu. W garnku zagotować mleko, dodać mąkę, przyprawy i energicznie rozmieszać. Dodać pokrojone karczochy, groszek i dynię. Gotować przez około 2-3 minuty. Wrzucić odcedzony makaron, dolać jeszcze 3 łyżki mleka, wymieszać i gotować przez kolejne 2 minuty. Podawać posypane natką petruszki i świeżo zmielonym pieprzem. Smacznego.

środa, 28 marca 2012

Kanapkowo.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Kanapki. Temat rzeka. Mam słabość do pieczywa (zapieczonego;)), więc często u mnie goszczą. Na śniadanie, uczelnię, kolację, zawsze są szybkim i neutralnym wyjściem. To nie znaczy, że z zasady są nudne. Staram się je jak najbardziej urozmaicać. Każda kromka musi być u mnie z innymi dodatkami, dwóch takich samych nie zjem, takie spaczenie małe :). Nie przeciągając, oto prezentuję jedeną z moich wariacji.

Składniki(1 porcja):

2 kromki ulubionego pieczywa - u mnie chleb orkiszowy, oczywiście zapieczony w tosterze ;)
masło lub margaryna do smarowania - osobiście używam benecolu
liść sałaty
plaster pieczonej piersi z indyka lub innej wędliny
kilka pomidorków cherry
łyżka dżemu truskawkowego
czarne oliwki
2-3 plastry fety
kawałek banana
kilka listków świeżej mięty
cynamon
gałka muszkatałowa
sól i pieprz

Chleb posmarować masłem. Na jedną kromkę wyłożyć liść sałaty, potem plaster szynki i posmarować dżemem. Pomidorki pokroić na połówki, a oliwki w plastry, rozłożyć na kanapce, posolić i popieprzyć. Na drugą kromkę wyłożyć plastry fety, pokrojonego w plastry banana, posypać cynamonem i gałką, a na wierzch położyć kilka listków mięty. Smacznego.

wtorek, 27 marca 2012

Sałatka z sosem leśna trufla.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Odczarowywania niekoniecznie ulubionych składników kolejny epizod. Po bobie przyszedł czas na ziemniaki (w najbliższym czasie mam w planach awokado). Ugotowanych klasycznie nie zjem, koszmar minionego dzieciństwa. Za to młode, pieczone, dobrze przyprawione pokuszę się obecnie o stwierdzenie, że lubię. W sałatkowej wersji dobrze się komponują. Szczególnie w tak miłym memu sercu towarzystwie jak dynia i ser kozi. Słodki sos z mocnym akcentem oliwy truflowej idealnie otula całość. Palce lizać :).

Składniki:

200 g mixu sałat
3-4 młode ziemniaki
80 g marynowanej dyni w kawałkach
100 g sera koziego camembert
ok. 12 pomidorków cherry
szczypta soli i pieprzu
czosnek granulowany
kilka gałązek świeżego rozmarynu lub dwie duże szczypty suszonego suszony
łyżka oliwy z oliwek

Sos:
150 g mrożonych owoców leśnych lub malin
50 ml octu winnego
2-3 łyżki oliwy truflowej
łyżka syropu klonowego lub miodu

Zmiemniaki umyć, dokładnie wyszorować i pokroić na połówki. Polać oliwą, posypać przyprawami i rozmarynem, dokładnie wymieszać, piec przez około 20-25 minut w nagrzanym do 200 stopni piekarniku.
Do sałaty dodać pocięte w ćwiartki pomidorki, dynię i pokrojony w kostkę camembert. Upieczone ziemniaki pokroić na mniejsze części i wrzucić do sałatki. Wszystko dokładnie wymieszać.

Sos:
Do rondelka wrzucić mrożone owoce dolać wody i dusić pod przykryciem około 10 minut, co pewien czas mieszając, a w przypadku przypalania dodawać wodę. Po tym czasie wlać ocet winny i dusić kolejne 10 minut, mieszając i uważając, aby sos się nie przypalił. Do naczynia wlać oliwę, syrop klonowy, sos owocowy i dobrze rozmieszać. Wlać do sałatki i całość dobrze wymieszać. Smacznego.

poniedziałek, 26 marca 2012

Placuchy między paluchy.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Jestem z powrotem i to z placuchowym przepisem :). Moja grykomania trwa, a niezagospodarowanej torebce kaszy nie dam się zmarnować. Ostatnio wytrawne placki wypierają u mnie te słodkie śniadaniowe, a może to poranne lenistwo nie pozwala mi ich robić ;p. W każdy razie na moim stole królują takie oto właśnie z aromatycznym (nadużywane przeze mnie słowo) słodkim sosem. Placki dość łatwo sie rozpadają, więc trzeba naprawdę uważać przy przewracaniu, ale nawet rozłożone na gryczane atomy są smakowite, a pod żółtą kołderką i tak nie widać wizualnych niedoskonałości ;p.


Składniki(2 porcje):

100 g kaszy gryczanej

80 g fety

5-6 łyżek zarodków pszennych

1 jajko

2 ząbki czosnku

łyżeczka majerkanku

szczypta soli i pieprzu

opcjonalnie olej do smażenia


Sos:

150 g ananasa

100 g kukurydzy

łyżka jogurtu greckiego

łyżeczka sosu sojowego

łyżka ananasowego sosu chili

łyżeczka syropu klonowego

pół łyżeczki zielonej pasty curry

łyżeczka koncentratu pomidorowego

szczypta kurkumy i słodkiej papryki


Kaszę ugotować zgodnie z przepisem na opakowaniu. Wystudzoną dobrze wymieszać z fetą, jajkiem, zarodkami pszennymi, przeciśniętym przez praskę czosnkiem i przyprawami.

Smażyć na dobrze rozgrzanej patelni opcjonalnie lekko posmarowanej tłuszczem.


Ananasa pokroić na mniejsze kawałki, dodać kukurydzę, jogurt, sosy i przyprawy - zblendować na jednolitą masę. Smacznego.

piątek, 23 marca 2012

Chrupiąco i indyjsko.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Kolejny weekend poza domem mnie czeka. Ale to dopiero jutro. Wyspana i tak bym nie była. A pod poduszkę kofta. Zazwyczaj robiłam ją z ziemniakami, ale jako że to jedno z nielicznych warzyw, za którymi nie przepadam, postanowiłam zrobić wersje z marchewką. Plus, a raczej minus, to że nie miałam papryki w domu, ale polecam ją dodać, wtedy też więcej zarodków będzie potrzebnych, bo masa będzie rzadsza - przynajmniej u mnie taka wychodzi ;p. W wersji wegańskiej twaróg wystarczy zastąpić tofu. W każdym razie danie jest bardzo aromatyczne i sycące. Z przepisu wychodzi około 10 kuleczek. Podałam je z mizerią i fasolowym miksem gotowanym na parze.

Składniki(2 porcje):

250 g twarogu
1 duża marchew
1 łyżka masła orzechowego
2 łyżki zarodków pszennych
35 g płatków kukurydzianych
niewielki kawałek imbiru
łyżeczka przyprawy garam masala
łyżeczka słodkiej papryki
szczypta soli, pieprzu i cynamonu
opcjonalnie pół czerwonej papryka

Marchew ugotować na parze. Płatki kukurydziane zblendować. Twaróg zmiksować z ugotowaną marchewką, masłem orzechowym, startym imbirem, solą, pieprzem, papryką, cynamonem i garam masalą i opcjonalnie połową czerwonej papryki. Powstałą masę wymieszać z zarodkami. Jeśli masa jest zbyt płynna należy dodać więcej zarodków. Formować kulki i optaczać w zblendowanych płatkach kukurydzianych. Piec przez 20 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. Podawać z ulubionymi dodatkami. Smacznego.

czwartek, 22 marca 2012

Hawaii.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Ostatnio na jednym z blogów - niestety nie pamiętam którym - wpadł mi w oko omlet hawajski. Zawsze to połączenie smaków bardzo lubiłam. W lodówce była otwarta puszka kukurydzy i prawie cały świeży ananas, stąd też długo się nie zastanawiałam i sięgnęłam po jajka do kompletu. Warto było :). A oto efekt.

Składniki(1 porcja):

1 całe jajko plus jedna białko
1 łyżka mąki - u mnie pszenna pełnoziarnista
1 łyżeczka zarodków pszennych
2 łyżki mleka - u mnie sojowe
2 plastry wędliny - u mnie zcpieczonego indyk
1 krążek ananasa
2 łyżki kukurydzy
garść startego sera - u mnie mozzarella
duża szczypta curry i słodkiej papryki
szczypta soli i pieprzu
opcjonalnie tłuszcz do smażenia i marynowane pieczarki

Odzielić białko od żółtka. Białka ubić ze szczyptą soli na sztywną pianę. Żółtko zmiksować z mąką, zarodkami, mlekiem i przyprawami. Wędline i ananasa pokroić na drobne kawałki, dodać do masy razem z kukurydzą i wymieszać. Delikatnie dołożyć ubite białka i ostrożnie wymieszać. Smażyć na dobrze rozgrzanej patelni ewentualnie lekko wysmarowanej tłuszczem. Gdy spód się zetnie posypać serem, "złożyć" omlet i jeszcze przez chwilę smażyć. Podawać z ulubionymi dodatkami/sosami - u mnie z marynowanymi pieczarkami, ketchupem i pomidorem. Smacznego.

środa, 21 marca 2012

Carrotfields forever.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Będąc w Warszawie miałam okazję iść do WegeMiasta, które bardzo polecam tak na marginesie, i zjeść m.in. marchewkowe pole, które niezwykle mi zasmakowało. Postanowiłam w domu odtworzyć tę jakże prostą, acz efektowną kombinację składników, jak to ja z drobnymi zmianami. Moja wersja zasmakowała mi jeszcze bardziej, mówiąc nieskromnie. Więc jeśli jesteś wielbicielem karotenowej bomby tak ja ja, to wypróbuj tę błyskawiczną surówkę:).

Składniki(2 porcje albo 1 duża dla takiego marchewkowego wariata jak ja):

1 baaardzo duża marchew lub 2 mniejsze
2 kopiaste łyżki kukurydzy
2 łyżki selera w zalewie lub świeżego
ok. 6 pomidorków cherry
łyżka jogurtu greckiego
niecała łyżka ananasowego sosu chilli (taotao)
łyżeczka chrzanu
1/2 łyżeczki kurkumy
szczypta gałki muszkatołowej
pieprz do smaku

Marchew zetrzeć na tarce o dużych oczkach. Pomidorki pokroić na ćwiartki. Do startej marchewki dodać, pokrojone pomidory, kukurydzę i seler. W oddzielnym naczyniu rozmieszaj jogurt z chrzanem, sosem ananasowym, kurkumą i gałką. Powstały sos dodaj do warzyw i porządnie wymieszaj, ewentualnie dopieprz do smaku. Smacznego.

poniedziałek, 19 marca 2012

Sojalover.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Wróciłam. Żyję. Zmęczona i z pełną głową inspiracji. Niekrawieckich. Ciekawe doświadczenie. Upewniłam się, że to nie dla mnie. Co zabawne moja dobra passa trwa, bo dziś się dowiedziałam, że wygrałam zaproszenie na Fashion Week Poland do Łodzi :). Będzie się działo. Ale dość o mnie. Jako że kuchnia wegetariańska zdecydowanie mi pasuje, oto kotlety sojowe marokańsko-kokosowe. Wszystkim sojolubnym polecam. Podałam z surówką z kapusty kiszonej (mój żołądek ledwo to przeżył, bo osobliwa ochota wygrała z rozsądkiem) i marchewką na parze.

Składniki(2 porcje):

75 g kotletów sojowych
bulion warzywny
2 łyżki sosu sojowego
łyżeczka sosu worcestershire
3 łyżki wiórków kokosowych
3 łyżki zarodków pszennych
1 łyżka przyprawy Ras-el Hanout
1 jajko
szczypta soli

Kotlety namoczyć w rozpuszczonym w gorącej wodzie bulionem i sosami - u mnie wystarczyło 5 minut. Wymieszać wiórki z zarodkami i przyprawą. Jajko roztrzepać z solą. Kotlety lekko "wyciskać", maczać w jajku, a następnie w panierce i układać na wyłożonej papierem do pieczenia blasze. Piec ok. 25 minut w nagrzanym do 180 stopni piekarniku. Podawać z ulubionymi dodatkami. Smacznego.

czwartek, 15 marca 2012

Makaronowa makaronu

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Wraz ze słońcem i wyższą temperaturą przyszły do mnie dobre informacje. Wczoraj dowiedziałam się, że wygrałam w konkursie Glamour zaproszenie na Warsztaty Projektowania i Szycia :). Więc jutro baaardzo wczesna pobudka i Warszawa! Logistycznie wyjazd nie był łatwy do zaplanowania, ale ostatecznie jakoś się wszystko dobrze ułożyło, no prawie ;). Moja działalność blogowa przez najbliższe trzy dni będzie dość uboga, ograniczona do śniadaniowych wpisów - Boże błogosław mój telefon :D.
A teraz moja ekspresowa makaronowa sałatka.

Składniki(2 porcje):
110 g makaronu - u mnie razowe kolanka
2 duże garści pomidorków cherry
1/2 cukini
2 łyżki kaparów
1 pomarańcza
plaster sera ołomunieckiego
1 kopiasta łyżka bazyliowego pesto
pieprz do smaku
opcjonalnie kilka listków bazyli

Makaron ugotować w osolonej wodzie, odcedzić. Cukinie pokroić w ćwiartki i zgrillować. Pomidorków pokroić na połówki, ser w kostkę, pomarańczę w paski, a bazylię poszatkować. Do pokrojonych składników dodać makaron, pesto, pieprz i wymieszać. Smacznego.

poniedziałek, 12 marca 2012

Gwiazda wieczoru.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Tort prezentowy sprezentowany cioci. Prosty bez pieczenia, z gatunku co się kryje w mrocznych zakamarkach spiżarni i lodówki, a wypadałoby w końcu wykorzystać. Tak pomysł dekadencki i całkowicie autorski ;p. Wszyscy bardzo chwalili, a duży popyt to potwierdził. A jutro ciężki dzień, więc raczej bez nowego posta.

Składniki:

400 g biszkoptów
250 g chałwy
2 łyżki masła
łyżka kakao
kilka suszonych śliwek
500 g serka mascarpone
250 g konfitury morelowej
5 łyżek mleka
łyżka skórki z cytryny
łyżka skórki z pomarańczy
1 cukier waniliowy
40 ml espresso
100 ml wódki
2 łyżki syropu czekoladowego
200 g śmietany kremówki
1 i 1/2 gorzkiej czekolady
opcjonalnie gwiazdki do ozdobienia itp.

Biszkopty rozłożyć jeden przy drugim w tortownicy uprzednio wyłożonej folią spożywczą, również po bokach, puste przestrzenie zapełnić pokruszonymi. Wystudzone espresso połączyć z syropem czekoladowym i wódką. Nasączyć 1/2 "wywaru" spód ciasta. Jedną czekoladę rozpuścić z 2 łyżkami masła i łyżką kakao. W głębokim naczyniu rozkruszyć chałwę, następnie dolać rozpuszczoną czekoladę i zmiksować na jednolitą masę. Śliwki pokroić na małe kawałki i wymieszać z chałwową masą. Wyłożyć na nasączony spód. Rozłożyć kolejną warstwę biszkoptów, wypełniając "luki", nasączyć pozostałą kawą z alkoholem i syropem. Mascarpone zmiksować z 1/2 cukru waniliowego, mlekiem i konfiturą na jednolitą masę. Dodać skórki i ponownie wymieszać. Pokryć dokładnie ciasto całą masą. Ułożyć kolejną warstwę biszkoptów. Śmietanę ubić z pozostałym cukrem waniliowym. Posmarować nią szczytową warstwę biszkoptów. Pozostałą czekoladę starkować i posypać wierzch ciasta. Opcjonalnie ozdobić np. gwiazdkami. Smacznego.


W przekroju


niedziela, 11 marca 2012

Tratata tarta.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Weekend niepostrzeżenie przemyka pomiędzy rozwianymi włosami. Wlatuje i wylatuje, hula, nie mam pojęcia kiedy i gdzie. Jutro się zbudzę i będzie wiosna.
Tarta na niedzielny obiad. Moja pierwsza wytrawna. Lżejsza niż klasyczna i znacznie zdrowsza. Lubię takie "odchudzone" przepisy, taka pozostałość po diecie, której się pewnie nigdy nie wyzbędę, co jakoś specjalnie mi nie przeszkadza. Podałam ją z sosem włoskim, sałatką z buraczków i miksem roszponki z radicchio. A na deser truskawki z jogurtem greckim, chwilo trwaj :).

Składniki:

Spód:
120 g mąki pszennej pełnoziarnistej
100 g mąki gryczanej
1 jajko
130 g jogurtu naturalnego
1 łyżeczka proszku do pieczenie
1 łyżeczka sody
szczypta soli

W jednej misce wymieszać wszystkie suche składniki, a w drugiej mokre. Przelać mokre do suchych, zagnieść ciasto i uformować w kulę. Zawinąć w folię i wstawić do zamrażarnika na 30 minut. Następnie "wykleić" ciastem formę do tarty. Środek obciążyć, by nie wyrósł. Piec w nagrzanym do 180 stopni piekarniku przez 10-15 minut.

Nadzienie:
2 filety z np. soli, mintaja
1/2 cukini
100 g strąków zielonego groszku
2 łyżki kaparów
2 jajka
170 g jogurtu naturalnego
sok z cytryny
oregano
gałka muszkatołowa
przyprawa suszone pomidory z bazylią i czosnkiem
pieprz do smaku
szczypta soli

Rybę opruszyć szczyptą soli, zamarynować w soku z cytryny i oregano przez około 30 minut. Następnie pokroić ją na paski. Cukinię pokroić w krążki, a potem jeszcze w ćwiartki. Groszek opłukać i gotować na parze przez ok. 10 minut. Jajka roztrzepać, wymieszać z jogurtem, gałką, przyprawą suszone pomidory i pieprzem. Na tartę wyłożyć rybę, cukinię, groszek, posypać kaparami i wlać jajka z jogurtem. Piec w nagrzanym do 180 stopni piekarniku przez 20-25 minut. Smacznego.

piątek, 9 marca 2012

Dla odmiany talerz buraczany.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Bezmyślny i bezsilny dzień. Niskie ciśnienie? Być może. Dziś wspomnienie buraczkowo-soczewicowego chili z dodatkiem kakao. Z czystym sumieniem mogę polecić, zwłaszcza preferującym ostrzejsze dania. Ostatnio buraki awansowały na jedno z moich ulubionych warzyw. Zarówno w wersji słonej jak i słodkiej. Pokuszę się o stwierdzenie, że mogłabym je jeść codziennie i prędko by mi się nieznudziły. Plus świeży burak o tej porze roku smakuje jak burak, a nie jak tworzywo sztuczne.

Składniki(2 duże porcje lub 4 mniejsze):

puszka soczewicy
4 małe buraki
1 papryka
puszka pomidorów pelati
pół słoika cebulki perlistej konserwowej
1 ząbek czosnku
1 łyżka kakao
łyżeczka chili
1 łyżka ketchupu
kilka kropel tabasco
szczypta cynamonu i gałki muszkatałowej
majeranek
szczypta soli
tłuszcz do smażenia
opcjonalnie bazylia do podania, można podawać również z ryżem czy kaszą


Buraki gotować przez ok. 25 minut w osolonym wrzątku. Następnie obrać je i pokroić na kawałki. Czosnek posiekać i wrzucić na rozgrzany tłuszcz. Paprykę pokroić i dorzucić na patelnię. Dołożyć buraki. Dolać trochę wody i dusić przez ok. 5 minut. Dodać poćwiartowane pomidory, cebulkę i soczewicę, kakao i przyprawy, znowu dolać wody i dusić przez kolejne 10 minut, od czasu do czasu mieszając. Podawać ze świeżą bazylią lub miętą. Do potrawki jak najbardziej będzie pasowała kasza lub ryż. Smacznego.

czwartek, 8 marca 2012

Kobiece serce.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Mam nadzieję, że dzisiaj wszystkie zostałyście obsypane ślicznymi kwiatami i ulubionymi czekoladkami :). U mnie dziś lekkie kakaowe ciasto z kawową nutą i twarożkowo-borówkowym kremem. Późno namyśliłam się na upieczenie czegokolwiek, ale uznałam że trzeba sobie osłodzić Dzień Kobiet, a co. Inspiracją była odchudzona mleczna kanapka, której w kinderowej wersji wieki nie jadłam, ale kiedyś bardzo lubiłam.

Składniki:

Ciasto:
4 jajka - oddzielnie białka i żółtka
3 łyżki mąki pełnoziarnistej
4 łyżki cukru - u mnie ksylitolu
5 łyżek mleka - ja dałam sojowe czekoladowe
1 łyżeczka sody
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka oliwy
3 łyżeczki kakao
2 łyżeczki skórki pomarańczowej
szczyta soli

Białka ubić z solą i cukrem na sztywną pianę. Żółtka również ubić na pianę. Dodać mąkę, mleko, sodę, proszek do pieczenia, kakao, skórkę i oliwę - zmiksować. Do powstałej masy stopniowo dodać białka i delikatnie wymieszać. Ciasto wlać na natłuszczonà formę - u mnie silikonowa, więc nie było potrzeby. Piec przez 35 min w nagrzanym do 180 stopni piekarniku.

Masa:
300 g 3-krotnie zmielonego twarogu
1 łyżka miodu
1 łyżeczka esencji waniliowej
1 łyżeczka agaru - może być żelatyna
50 ml zimnej wody
1 szklanka borówek lub jagód

Twaróg zmiksować z miodem i wanilią. Agar rozpuścić w połowie wody. Resztę wody doprowadzić do wrzenia. Dodać rozpuszczony agar i razem zagotować. Lekko wystudzić. Dodać do serowej masy i zmiksować. Następnie dołożyć borówki i wymieszać. Wstawić na godzinę do lodówki, aby masa stężała.

3 łyżki esencji kawowej lub rozpuszczonej kawy z wódką
1 łyżka uprażonych wiórków kokosowych

Wystudzone ciasto przeciąć na pół. Spód nasączyć kawą z alkoholem. Przełożyć masą. Wierzch posypać wiórkami. Smacznego.

środa, 7 marca 2012

Otagowana.


Bardzo mi miło poinformować, że zostałam otagowana do blogowej zabawy przez Piżmaka :).

Tak więc po kolei.

Zasady zabawy:
1. Opublikuj te zasady.
2. Dodaj swoje zdjęcie i 11 faktów o sobie, które przyjdą Ci jako pierwsze do głowy.
3. Odpowiedz na pytania pozostawione Ci w oryginalnym pośćie.
4. Stwórz nowe pytania i wyznacz osoby do dalszej zabawy.
5. Powiedz im na blogu/twitterze/facebooku, że zostali otagowani.

Zdjęcie powyżej ;)

11 faktów o mnie:

1. Jestem studentką I roku dziennikarstwa i komunikacji społecznej.
2. Miałam przeróżne pomysły na przyszłość zacząwszy od reżyserii po chirurga plastycznego, o moim niezdecydowaniu świadczy chociażby wybór klasy o profilu biolchem w liceum.
3. Chciałabym pracować w branży modowej.
4. Uwielbiam tatuaże, w chwili obecnej mam dwa, ale już planuję kolejne.
5. Pod koniec wakacji przed klasą maturalną zaczęłam się odchudzać z założeniem sukienka na studniówkę w rozmiarze s i ostatecznie zrzuciłam 26 kg przez 9 miesięcy.
6. Pisanie to mój sposób na odreagowanie stresu i wyzbycie się złości.
7. Gotowanie również jest dla mnie formą terapii, ugniatanie ciasta to prawdziwe katharsis:). Uwielbiam robić słodkości i w zasadzie samym aktem tworzenia się najadam ;p.
8. Mam prawie 180 cm wzrostu, co przez połowe życia było moim przekleństwem - szczególnie, że zawsze byłam pulchniejsza - ale w pewnym momencie pokochałam mój wzrost i nie oddałabym ani centymetra :).
9. Jestem uzależniona od instagramu. W zasadzie odkąd zaczęłam nim robić zdjęcia to zapomniałam, że mam lustrzankę. Zresztą zdjęcia zarówno na blogu jak i na tumblrze są właśnie efektem moich instagramowych zabaw, a śniadania wrzucam bezpośrednio z telefonu, co jest rano bardzo wygodne.
10. Codziennie jem przynajmniej jedno jabłko, taki mały rytułał.
11. Jestem strasznym zmarźluchem, dopiero powyżej 25 stopni w plusie zdejmuję sweter :).

Czas na pytania:

Największe osiągnięcie... schudnięcie, a co za tym idzie zmiana nawyków żywieniowych i ruszenie tyłka z kanapy na np. rower.

Ulubiona piosenka... nie jestem w stanie wybrać jednej jedynej, więc m.in. "Pretty girls make graves" The Smiths, "Paranoid" Black Sabbath, "In the room where you sleep" Dead Man's Bone, "Die Slow" Health.

Nie mogę obejść się bez... kawy z mlekiem sojowym i szminki - szczególnie czerwonej.

Który posiłek... śniadanie bez dwóch zdań. Gwarantuje samopoczucie na cały dzień, a przynajmniej na kilka pierwszych godzin ;p.

Boję się... x3 P: swojej psychiki, przyszłości i pająków.

Ulubiony film... tak jak w przypadku piosenek jest ich bardzo wiele np. "500 days of summer", "Blue valentine", "Wyśnione miłości", "Dogville", "Kieł", "Persepolis", "Złe wychowanie".

W miejscu gdzie mieszkam uwielbiam... dużo zieleni i 11 jezior, a tak naprawdę to nic, bo nie jestem specjalną fanką natury.

Trzy życzenia... być dobrym człowiekiem (chociaż to raczej zależy ode mnie), mieć pracę, która będzie jednocześnie moją pasją, ale i wyzwaniem, mieszkać gdzieś gdzie będę mogła chodzić bez swetra :).

Lubię w sobie... skromność ;p.

Za 10 lat widzę siebie... jako taką samą osobę jaką jestem teraz plus kilka zmarszczek i siwych włosów więcej.

Taguję Soot i Dominikę, orginalna nie będę i pozostawię pytania :).




wtorek, 6 marca 2012

Kolejnego proszę

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Dziś uczelnia od 8 rano do 8 wieczorem z drobną przerwą, którą właśnie wykorzystuję na wstawienie przepisu na te oto babeczki. Moje pierwsze wytrawne muffiny. Przyznaję nieskromnie, że bardzo smaczne, szczególnie jeśli komuś bliskiebliskie czyjemuś sercu są włoskie smaki i kasza gryczana, czyli dokładnie mi :).

Składniki(12 sztuk):

2 szklanki mąki - jedna gryczana, druga pszenna pełnoziarnista
1 jajko
szklanka mleka sojowego
7 łyżek oliwy
łyżeczka proszku do pieczenia
łyżeczka sody
50 g czarnych oliwek
5 suszonych pomidorów
100 g sera
szczypta soli
duża szczypta pieprzu
łyżka przyprawy "pomidory suszone z bazylią"
łyżka oregano
łyżeczka gałki muszkatołowej

Pomidory namoczyć (chyba, że są w oliwie wtedy pominąć ten etap), pokroić w paski, oliwki również. Ser starkować. Do przesianej mąki dodać proszek do pieczenia, sodę, przyprawy i wymieszać. W oddzielnym naczyniu rozmieszać jajko z mlekiem i oliwą. Mokre składniki przelać do suchych. Wymieszać. Dodać pomidory, oliwki i ser, ponownie wymieszać. Nakładać do papilotek. Piec w nagrzanym do 180 stopni piekarniku przez około 25 minut. Smacznego

poniedziałek, 5 marca 2012

Poranne witaminy dla zapracowanej dziewczyny.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Dwudniowy weekend jest zdecydowanie za krótki. Szczególnie, że przyzwyczaiłam się do czterodniowego, ale to już niestety historia. Teraz trzeba uskuteczniać wczesne pobudki, przyzwyczaić się do permanentnego braku czasu i innych mało przyjemnych spraw. Dlatego na śniadanie bomba witaminowa w postaci takiego oto pysznego koktajlu.
Niestety zdjęcie robione na bardzo szybko, stąd taki kadr i światło.

Składniki:
1 ananasa - dałam 3/4, bo resztę wcześniej zjadłam :)
1 czerwony grejpfrut
1 marchew - dałam 8-10 marwitek
200 ml wody mineralnej lekko gazowanej
1 łyżka syropu klonowego
kilka listków mięty

Składniki wrzucić do blendera i zmiksować. Smacznego.

niedziela, 4 marca 2012

Kotlet, czyli let kot be alive.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Weekend pod względem pogody wyjątkowo się udał. W kolejny słoneczny dzień, kolejny zielony obiad i likwidacja bobowego zapasu. Tym razem wegańskie kotlety. Przed chwilą je skonsumowałam i muszę powiedzieć, że naprawdę bardzo mi smakowały - mojej mamie również, a to już coś, bo ona nie jest wielką fanką kuchni wege. Wcześniej może dwukrotnie jadłam bób i nie zasmakował mi specjalnie, dlatego kupiłam paczkę mrożonego, aby odczarować to warzywo i jak na razie w pełni mi się udaje :). Do tego dodatkowa porcja strączkowców w postaci groszku cukrowego i kopiec klasycznej polskiej surówki w mojej wersji. Tak więc najedzona i zadowolona.

Składniki(2 porcje):
200 g mrożonego bobu
5 "kostek" mrożonego szpinaku lub ok. 100 g świeżego
3 łyżki mielonych migdałów
3 łyżki zarodków pszennych
ząbek czosnku
łyżeczka przyprawy "suszone pomidory z bazylią"
szczypta pieprzu
popping amarantusowy do obtoczenia
odrobina oliwy
opcjonalnie do podania np. sos włoski

Bób gotować przez 10-15 minut w osolonym wrzątku. Następnie odcedzić i obrać. Szpinak podsmażyć na patelni wraz z czosnkiem. Bób rozgnieść i wymieszać ze szpinakiem. Dodać migdały, zarodki i ponownie wymieszać. Formować kotleciki i obtaczać w poppingu amarantusowym. Ułożyć na blaszce wyłożonej natłuszczonym papierem do pieczenia i piec przez 25 minut w nagrzanym do 180 stopni piekarniku. Podawać polane ulubionym sosem. Smacznego.

Surówka:
3 marchewki
2 jabłka
spory kawałek selera
2 łyżki jogurtu greckiego
2 łyżki soku z cytryny
łyżka chrzanu
łyżka cukru - u mnie ksylitolu

Jabłka, marchew, seler obrać, zetrzeć na tarce o dużych oczkach lub w robocie kuchennym. Wlać sok z cytryny, dodać cukier, chrzan i jogurt. Wymieszać. Smacznego.

sobota, 3 marca 2012

Kokobanana.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Tak jak zapowiedziałam bananowa sobota. Chleb bananowy piekłam we wszelakich i rozmaitych wersjach, ale tym razem zdecydowałam się na typowe ciasto z tym jakże lubianym przeze mnie owocem. Promieniami słońca delikatnie zaglądającymi przez szybę i słodki wypiek na stole, każdy weekend powinien tak wyglądać :). Przepis pochodzi stąd, oczywiście dokonałam własnych modyfikacji między innymi pod kokosowym względem^^.

Składniki:
7 dużych bananów
3-4 łyżki golden syrupu
7 jajek
200 g oliwy lub stopionego masła
2 budynie bananowe
5 kopiastych łyżek mąki pszennej lub orkiszowej
łyżeczka esencji waniliowej
50 g wiórków + 20 g do posypania
łyżka kakao

Banany pokroić w plastry i wymieszać z goldem syrupem. Po 15 minutach lekko zblendować. Jajka zmiksować, następnie dodać przesianą mąkę, budynie, oliwę i esencję i ponownie zmiksować. Masę połączyć z bananami, dołożyć wiórki i energicznie wymieszać. Ciasto wlać do blachy tortowej i piec przez 60 minut w nagrzanym do 200 stopni piekarniku. Po wystudzeniu posypać kakao i wiórkami. Smacznego.

piątek, 2 marca 2012

Się śmieję.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Za oknem szarości smutek, a na talerzu zieleń znów. Kolejna odsłona "uzdrowionego" fastfoodu. Tym razem niecodzienny hot dog francuski. Dla mnie w sam raz na lekki lunch. Plus sam widok wywołuje uśmiech na mojej twarzy, bez żadnych ukrytych, niecnych skojarzeń ;p.
A już jutro bananowa sobota, żeby weekend był jeszcze słodszy :).

Składniki(1 porcja):
1 sojowa parówka - można zastąpić tradycyjną
1/2 cukini
odrobina oliwy
bazylia
oregano
ketchup
musztarda
do podania: sałata, pomidor itp.

Cukinie wydrylować, lekko pokryć wnętrze oliwą, bazylią i oregano. Zapiec w nagrzanym do 200 stopni piekarniku przez 10-15 minut. Parówkę obrać z osłonki i gotować we wrzącej wody przez ok. 5 minut. Po wyjęciu cukini wlać do środka ketchup, musztardę i "nadziać" parówką. Podawać z ulubionymi warzywami. Smacznego.
Uwaga: można również od razu zapiec cukinię z parówką.

czwartek, 1 marca 2012

Zielono przed oczami mi.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Wczorajsza piękna pogoda nastroiła mnie na zielony gulasz. Promienie słońca padające na wiosenny talerz od razu wywołały uśmiech na mojej twarzy. Smacznie, zdrowo i strączkowo, lubię bardzo.

Składniki(2 porcje):
2 garści mrożonego bobu
pół puszki groszku
100 g szpinaku - niestety nie miałam świeżego, więc posiliłam się tym z zamrażarki
1/2 cukini
5 łyżek cebulki perlistej w occie
ćwierć białej rzodkiewki
2 duże ząbki czosnku
50 g twarożku koziego
łyżka przyprawy - suszone pomidory z bazylią i czosnkiem lub po prostu bazylia, oreagano
szczypra soli
pieprz do smaku
opcjonalnie świeża pietruszka
do podania: ryż lub kasza - u mnie gryczana

Bób gotować przez 15 min w osolonym wrzątku, odcedzić, zalać zimną wodą i obrać. Cukinie, białą rzodkiew i czosnek pokroić. Jeśli mamy świeży szpinak to opłukać go i posiekać. W 2-3 łyżkach wody poddusić szpinak z czosnkiem. Gdy zacznie mięknąć dodać rzodkiew i cukinie. Po 3-4 minutach dodać bób, groszek i cebulkę. Dusić pod przykryciem przez kolejne 2-3 minuty, następnie dodać twarożek i przyprawy, wymieszać i pozostawić na ogniu na następne 2 minuty. Posypać pietruszką. Podawać z kaszą lub ryżem. Smacznego.

środa, 29 lutego 2012

Remedium na resztki.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Jako że nie uznaję marnowania żywności, zawsze staram się zużyć resztki. Tak samo i tym razem. Dzień wcześniej nadziewałam bułkę i zapiekałam (zdecydowanie forma chrupiąca jest mą ulubioną :)), więc zostały mi jej "flaki". Postanowiłam zainspirowana ciekawym tworem z delikatesów "Piotr i Paweł" stworzyć własny jogurt chlebowy, który niedość, że znacznie tańszy to bez zbędnych "e" dodatków. Przygotowany wieczorem idealnie nadał się na błyskawiczne poranne śniadanie w pracowity dzień. Przepis można modyfikować wedle upodobania i smaku. Uwaga liczba wariacji nieograniczona :).

Składniki(1 porcja):
250 g jogurtu naturalnego - może być grecki
"wnętrzności" bułki najlepiej grahamki lub z ziarnami
namoczona, pokrojona suszona śliwka
namoczona, pokrojona suszona morela
łyżka syropu klonowego lub miodu
kilka ulubionych orzechów posiekanych albo łyżeczka masła orzechowego
cynamon
imbir
skórka pomarańczowa

Bułkowy środek uprażyć na suchej patelni i dodać do jogurtu wraz z pokrojonymi suszonymi owocami, orzechami, syropem klonowym. zmiksować blenderem. Doprawić cynamonem, imbirem i skórką, wymieszać. Wstawić na całą noc do lodówki. Podawać ze świeżymi owocami np. pomarańczą lub jabłkiem. Smacznego.

wtorek, 28 lutego 2012

Weekendowe smaki.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Dzień dzisiejszy paskudnie mnie po tyłku chłosta, dlatego wrócę pamięcią do miłych chwil i pochwalę się pysznym obiadem, który zaserwowała mi w weekend kochana siostra i szwagier - serduszko dla was <3. Casserole z kurczakiem, pomidorami i ciecierzycą podane z pęczakiem i roszponką. Połączenie anchois z kurczakiem rewelacja. Przepis pochodzi z kwestiismaku i jak każdy z tej strony wart jest wypróbowania :).

poniedziałek, 27 lutego 2012

Na tygodnia początek słodki obrządek.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Z powrotem w domu. Czas rozpocząć nowy tydzień. Na słodko. Upieczony specjalnie na wyjazd sernik okazał się sukcesem, więc przepis zasłużył na publikację ;). Z braku czasu dalsze wywody sobie daruję i przejdę do sedna.

Składniki:
Spód:
300 g ciastek digestive w czekoladzie
50 g masła w temperaturze pokojowej
80 ml rumu

Ciastka pokruszyć. Zagnieść z rumem i masłem. "Obkleić" powstałą masą spód wyłożonej papierem do pieczenia tortownicy. Wstawić na 30 minut do lodówki.

Masa serowa:
1/2 kg sera twarogowego trzykrotnie mielonego
1/2 kg sera mascarpone
4 jajka
10 łyżek kaszy manny
1/2 szklanki cukru + 3 łyżki brązowego na wierzch do posypania
3 gruszki pokrojone w kostkę
100 g czekolady nadziewanej - u mnie jabłkiem
1/2 łyżeczki imbiru
łyżka skórki pomarańczowej
łyżka cynamonu - na wierzch
opcjonalnie jabłkowo-winiakowa galaretka z lidla - kupiłam ją kiedyś na tygodniu brytyjskim, czy luksusu i nie wiedziałam, co z nią zrobić, a wbrew pozorom świetnie się sprawdziła; można pominąć ten składnik lub zastąpić go kilkom łyżkami konfitury jabłkowej.

Sery wymieszać. Miksować dodając pojedynczo jajka. Następnie dołożyć cukier, kaszę, galaretkę/dżem, skórkę i imbir nadal mieszając. Wsypać pokrojoną gruszkę i całość delikatnie wymieszać. Wylać na spód i "powtykać" plasterki czekolady. Piec przez 55 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. Po tym czasie wyjąć ciasto posypać 3 łyżkami brązowego cukru wymieszanego z cynamonem i piec jeszcze przez następne 10 minut. Smacznego

sobota, 25 lutego 2012

Carrot cake, moja miłość.

Carrot cake by niebochce
Carrot cake, a photo by niebochce on Flickr.

Jeszcze błyskawiczny post i ruszam w drogę do Gdańska. Zaległy przepis na zdrowe marchwiowo-jabłkowe. Jak pyszne rozwodzić się nie będę. Uwaga jedno przyssanie się do blachy grozi niepozostawieniem nawet okruszka. Inspirowane przepisem Sylvi.

Składniki:
paczka marvitek (przez swą słodycz idealnie nadają się do ciasta) plus jedna spora obrana marchewka
3 jabłka obrane
1 i 3/4 szklanki pszennej pełnoziarnistej mąki - może być orkiszowa
1/2 szklanki płatków owsianych
60 ml syropu klonowego
2 jajka
3/4 szklanki kefiru
3 łyżki oliwy lub oleju
łyżeczka proszku do pieczenia
łyżeczka sody
garść namoczonych rodzynek
garść migdałów posiekanych
łyżeczka esencji waniliowej
łyżka cynamonu - dałam więcej
łyżeczka startej skórki pomarańczowej
szczypta soli
oliwa do wysmarowania blachy

Mąkę przesiać, wymieszać z proszkiem do pieczenia, sodą, solą i cynamonem. Zetrzeć na drobno marvitki, marchew i jabłka, wymieszać ze skórką pomarańczoną, rodzynkami i migdałami. Zmiksować jajka z oliwą, kefirem, syropem klonowym, esencją waniliową i płatkami owsianymi. Powstałą masę przelać do suchych składników i dokładnie wymieszać, następnie dodać startą marchew z jabłkiem i ponownie wymieszać. Ciasto przelać do natłuszczonej formy na babkę i piec przez 40 minut w nagrzanym do 180 stopni piekarniku. Smacznego.

piątek, 24 lutego 2012

Fish&chips po mojemu.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Zaczęłam niespodziewanie wcześniej weekend w tym tygodniu, co nie zmartwiło mnie specjalnie. Dzięki temu mogłam rano upiec ciasto na jutrzejszy wyjazd do Gdańska. Przepis pojawi się, więc wkrótce ;). Dziś szef kuchni poleca fish and chips, czyli morskie specjały ciąg dalszy. Moja wersja znacznie różni się od tradycyjnej, jest zdrowsza, mniej tłusta, bardziej orientalna i wg mnie smaczniejsza.

Składniki (2-3 porcje):
opakowanie mrożonych paluszków z kraba (250 g)
2 łyżki sosu sojowego
łyżeczka sosu ostrygowego
łyżeczka curry
szczypta cynamonu
1 jajko
60 g płatków kukurydzianych
30 g zarodków pszennych
odrobina oliwy z oliwek

1 seler
łyżeczka przyprawy do kuchni azjatyckiej bez konserwantów
1 łyżka oliwy

Paluszki rozmrozić i zamarynować w wymieszanym sosie sojowym z sosem ostrygowym i przyprawami (około 20 minut). Płatki pokruszyć na drobniejsze kawałki i wymieszać z zarodkami pszennymi. Jajko rozbełtać. Paluszki maczać najpierw w jajku potem w mixie płatków i zarodków. Wyłożyć na blasze pokrytej lekko wysmarowanym oliwą papierem do pieczenia. Piec w nagrzanym do 180 stopni piekarniku przez około 20 minut.

Seler obrać pokroić w słupki. Wymieszać z oliwą i przyprawą azjatycką. Odstawić na pół godziny. Piec w nagrzanym do 180 stopni piekarniku przez około 25 minut.

Podawać z surówką i ulubionym sosem (u mnie marchew z jabłkiem i sos śliwkowy, który kupiłam na wypróbowanie i osobiście nie polecami).

Smacznego.

czwartek, 23 lutego 2012

Lunch po norwesku.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Na mym stole znów gości ryba. Tym razem zaprzyjaźniona z krewetkami. Bezsprzecznie wszelkie morskie istoty w kuchni uwielbiam, stąd taka oto lunchowa propozycja. Przepis to modyfikacja sałatki norweskiej z Salad Story. Swoją drogą Salad Story to jedyny fastfood, który lubię. Strasznie żałuję, że u mnie w mieście nie mogę sprawić sobie takiego zdrowego i smacznego posiłku będąc w biegu.

Składniki(2 porcje):
paczka rucoli lub dowolnej ulubionej sałaty czy mixu
1/2 puszki zielonego groszku
100 g pomidorków cherry
75 g czarnych oliwek
50 g łososia wędzonego
200 g mrożonych krewetek koktaljowych
sok z cytryny
opcjonalnie pietruszka do podania

Dressing:
olej z pestek dyni, ale zwykła oliwa też oczywiście pasuje
sok z cytryny
łyżka sosu sojowego
łyżeczka sosu ostrygowego
łyżeczka miodu
sól
pieprz

Krewetki rozmrozić, opłukać skropić sokiem z cytryny. Rucolę umyć, oszuszyć i wyłożyć na półmiski. Dodać groszek, oliwki i łososia pokrojonego w paski, a pomidorki w ćwiartki. Na wierch rozłozłożyć krewetki. Posypać posiekaną pietruszką. Wszystkie składniki na dressing dokładnie wymieszać. Polać sałatkę sosem . Smacznego.

środa, 22 lutego 2012

Na rozgrzewkę.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

W przerwie między zajęciami jedna z moich ulubionych zup, czyli zupa rybna. Według mnie idealna. Zdrowa, sycąca, lekko pikantna, rozgrzeje w najchłodniejsze popołudnie.
Składniki (4 porcje):
200 g filetu z pstrąga lub łososia
2 marchewki
1 cebula
1 pietruszka
1 papryka
kawałek selera
duży koncentrat pomidorowy
2 łyżki sosu sojowego
1 łyżka sosu rybnego
1 łyżka sosu ostrygowego
kilka kropel tabasco
ziele angielskie
liść laurowy
szczypta pieprzu, słodkiej papryki i kurkumy
majeranek do smaku
opcjonalnie prażone pestki dyni i świeża matka pietruszki

Rybę pozbawioną ości wrzucić do ok. 0.5 l wody z pokrojoną marchewką, selerem, pietruszką, cebulą, zielem angielskim i liściem laurowym. Gotować na przez około 20 minut. Dodać pokrojoną w paski paprykę, przecier pomidorowy, sosy i przyprawy, kontynuować gotowanie przez następne 10 minut. Podawać posypaną prażonymi pestkami dyni (warto) i natką pietruszki. Smacznego.

wtorek, 21 lutego 2012

Ostatnie na ostatki.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

U mnie za oknem znowu atak zimy. W głowie chyba też. Nie, nie będę smęcić.
Dziś ostatnie ciasto na ostatki. Bardzo kakaowe brownie z nutą orzechów i kawy idealnie nada się na pożegnanie karnawału^^. Jako że od jutra zaczyna się Wielki Post i wiele osób "rzuca" słodycze na ten czas, życzę wytrwałościc i wytrwanych pyszności :).

Składniki:
80 g mąki pszennej
100 g zmielonych orzechów włoskich lub migdałów
90 g masła lub innego tłuszczu
3 jajka
120 g cukru
szczypta soli
2 tabliczki gorzkiej czekolady - u mnie 90% kakao
3 łyżki kakao
3 łyżki kawy rozpuszczone w 100 ml wody
puszka gotowanego słodzonego skondensowanego mleka (510 g)

Masło rozpuścić razem z 1 i 1/2 tabliczki czekolady. Wymieszać z kakaem uważając by nie powstały grudki. Pozostałą czekoladę starkować. Powstałą masę miksować dodając stopniowo jajka, a następnie cukier, sól, kawę; na końcu przesianą mąkę i orzechy. W rondelku, najlepiej z nieprzywierającym dnem, mleko skondensowane podgrzewać doprowadzając do konsystencji gęstego płynu. Foremę najlepiej o wymiarach 17 x 27 cm (niestety nie posiadam takiej) wyłożyć papierem i wylać 1/2 czekoladowej masy, na nią 1/2 mleka skondensowanego delikatnie łącząc - tak aby masy lekko się przenikały, powtórzyć czynność z pozostałą masą i mlekiem. Ciasto posypać resztą startej czekolady. Piec w nagrzanym do 175 stopni piekarniku przez około 35 minut. Smacznego.

poniedziałek, 20 lutego 2012

Przekręć, poliż, zamocz.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Poniedziałek. Ósma rano. Półmrok w sali wykładowej. Kultura języka polskiego. Czy możliwe jest niezaśnięcie? Chyba nie. Ja bynajmniej nie daję rady. Za mały kubek termiczny na kawę mam. Nie wystarcza nawet na minimalne pozbycie się snu spod moich powiek. Zapowiada się ciężki semestr. Dobrze, że powoli dzień zacznie wcześnie wstawać - oby o wzięciu słońca pod pachę nie zapominał. Mrok nie będzie mnie już otulać w drodzę na uczelnie. Łudzę się, że będzie łatwiej, lepiej, przyjaźniej. Tak, łudzę to dobre słowo. Najbardziej adekwatne.
Dziś druga osłona imieninowych wariacji w postaci czarno-białego sernika z oreo. Przepis z mojewypieki.blox.pl zmodyfikowany nieco przeze mnie. Idealny, gdy ma się niezużytą paczkę ciasteczek, mało czasu i dużo gości. Na zdjęciu taki skromny kawałek, gdyż niestety więcej się ciasta nie uchowało do sfotografowania, co poniekąd mi schlebia. Chyba czas na kolejną kawę.

Składniki:
Spód:
1 i 1/2 paczki Oreo - jedna paczka 154 g
70 g stopionego masła
2 łyżki kakao

Cisteczka pokruszyć, wymieszać z kakao. Połączyć z wystudzonym masłem, tak aby powstała dość zwarta masa. Na tortownicę wyłożoną papierem do pieczenia wysypać masę i wyrównać. Wstawić do lodówki na około 30 min.

Masa:
1 kg twarogu
1/2 szklanki cukru
4 jajka
200 ml śmietany 30 %
1 budyń - u mnie czekoladowy
2 łyżki skórki cytrynowej - korzystałam z suszonej
łyżka esencji waniliowej
1/2 paczki Oreo
50 g tartych migdałów

Składniki wymieszać w mikserze. Masę wylać na spód. Piec w nagrzanym do 180 stopni piekarniku przez około 1 h. Wystudzone ciasto posypać pokruszonymi Oreo i migdałami. Schłodzić przez kilka godzin w lodówce. Smacznego.