środa, 29 lutego 2012

Remedium na resztki.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Jako że nie uznaję marnowania żywności, zawsze staram się zużyć resztki. Tak samo i tym razem. Dzień wcześniej nadziewałam bułkę i zapiekałam (zdecydowanie forma chrupiąca jest mą ulubioną :)), więc zostały mi jej "flaki". Postanowiłam zainspirowana ciekawym tworem z delikatesów "Piotr i Paweł" stworzyć własny jogurt chlebowy, który niedość, że znacznie tańszy to bez zbędnych "e" dodatków. Przygotowany wieczorem idealnie nadał się na błyskawiczne poranne śniadanie w pracowity dzień. Przepis można modyfikować wedle upodobania i smaku. Uwaga liczba wariacji nieograniczona :).

Składniki(1 porcja):
250 g jogurtu naturalnego - może być grecki
"wnętrzności" bułki najlepiej grahamki lub z ziarnami
namoczona, pokrojona suszona śliwka
namoczona, pokrojona suszona morela
łyżka syropu klonowego lub miodu
kilka ulubionych orzechów posiekanych albo łyżeczka masła orzechowego
cynamon
imbir
skórka pomarańczowa

Bułkowy środek uprażyć na suchej patelni i dodać do jogurtu wraz z pokrojonymi suszonymi owocami, orzechami, syropem klonowym. zmiksować blenderem. Doprawić cynamonem, imbirem i skórką, wymieszać. Wstawić na całą noc do lodówki. Podawać ze świeżymi owocami np. pomarańczą lub jabłkiem. Smacznego.

wtorek, 28 lutego 2012

Weekendowe smaki.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Dzień dzisiejszy paskudnie mnie po tyłku chłosta, dlatego wrócę pamięcią do miłych chwil i pochwalę się pysznym obiadem, który zaserwowała mi w weekend kochana siostra i szwagier - serduszko dla was <3. Casserole z kurczakiem, pomidorami i ciecierzycą podane z pęczakiem i roszponką. Połączenie anchois z kurczakiem rewelacja. Przepis pochodzi z kwestiismaku i jak każdy z tej strony wart jest wypróbowania :).

poniedziałek, 27 lutego 2012

Na tygodnia początek słodki obrządek.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Z powrotem w domu. Czas rozpocząć nowy tydzień. Na słodko. Upieczony specjalnie na wyjazd sernik okazał się sukcesem, więc przepis zasłużył na publikację ;). Z braku czasu dalsze wywody sobie daruję i przejdę do sedna.

Składniki:
Spód:
300 g ciastek digestive w czekoladzie
50 g masła w temperaturze pokojowej
80 ml rumu

Ciastka pokruszyć. Zagnieść z rumem i masłem. "Obkleić" powstałą masą spód wyłożonej papierem do pieczenia tortownicy. Wstawić na 30 minut do lodówki.

Masa serowa:
1/2 kg sera twarogowego trzykrotnie mielonego
1/2 kg sera mascarpone
4 jajka
10 łyżek kaszy manny
1/2 szklanki cukru + 3 łyżki brązowego na wierzch do posypania
3 gruszki pokrojone w kostkę
100 g czekolady nadziewanej - u mnie jabłkiem
1/2 łyżeczki imbiru
łyżka skórki pomarańczowej
łyżka cynamonu - na wierzch
opcjonalnie jabłkowo-winiakowa galaretka z lidla - kupiłam ją kiedyś na tygodniu brytyjskim, czy luksusu i nie wiedziałam, co z nią zrobić, a wbrew pozorom świetnie się sprawdziła; można pominąć ten składnik lub zastąpić go kilkom łyżkami konfitury jabłkowej.

Sery wymieszać. Miksować dodając pojedynczo jajka. Następnie dołożyć cukier, kaszę, galaretkę/dżem, skórkę i imbir nadal mieszając. Wsypać pokrojoną gruszkę i całość delikatnie wymieszać. Wylać na spód i "powtykać" plasterki czekolady. Piec przez 55 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. Po tym czasie wyjąć ciasto posypać 3 łyżkami brązowego cukru wymieszanego z cynamonem i piec jeszcze przez następne 10 minut. Smacznego

sobota, 25 lutego 2012

Carrot cake, moja miłość.

Carrot cake by niebochce
Carrot cake, a photo by niebochce on Flickr.

Jeszcze błyskawiczny post i ruszam w drogę do Gdańska. Zaległy przepis na zdrowe marchwiowo-jabłkowe. Jak pyszne rozwodzić się nie będę. Uwaga jedno przyssanie się do blachy grozi niepozostawieniem nawet okruszka. Inspirowane przepisem Sylvi.

Składniki:
paczka marvitek (przez swą słodycz idealnie nadają się do ciasta) plus jedna spora obrana marchewka
3 jabłka obrane
1 i 3/4 szklanki pszennej pełnoziarnistej mąki - może być orkiszowa
1/2 szklanki płatków owsianych
60 ml syropu klonowego
2 jajka
3/4 szklanki kefiru
3 łyżki oliwy lub oleju
łyżeczka proszku do pieczenia
łyżeczka sody
garść namoczonych rodzynek
garść migdałów posiekanych
łyżeczka esencji waniliowej
łyżka cynamonu - dałam więcej
łyżeczka startej skórki pomarańczowej
szczypta soli
oliwa do wysmarowania blachy

Mąkę przesiać, wymieszać z proszkiem do pieczenia, sodą, solą i cynamonem. Zetrzeć na drobno marvitki, marchew i jabłka, wymieszać ze skórką pomarańczoną, rodzynkami i migdałami. Zmiksować jajka z oliwą, kefirem, syropem klonowym, esencją waniliową i płatkami owsianymi. Powstałą masę przelać do suchych składników i dokładnie wymieszać, następnie dodać startą marchew z jabłkiem i ponownie wymieszać. Ciasto przelać do natłuszczonej formy na babkę i piec przez 40 minut w nagrzanym do 180 stopni piekarniku. Smacznego.

piątek, 24 lutego 2012

Fish&chips po mojemu.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Zaczęłam niespodziewanie wcześniej weekend w tym tygodniu, co nie zmartwiło mnie specjalnie. Dzięki temu mogłam rano upiec ciasto na jutrzejszy wyjazd do Gdańska. Przepis pojawi się, więc wkrótce ;). Dziś szef kuchni poleca fish and chips, czyli morskie specjały ciąg dalszy. Moja wersja znacznie różni się od tradycyjnej, jest zdrowsza, mniej tłusta, bardziej orientalna i wg mnie smaczniejsza.

Składniki (2-3 porcje):
opakowanie mrożonych paluszków z kraba (250 g)
2 łyżki sosu sojowego
łyżeczka sosu ostrygowego
łyżeczka curry
szczypta cynamonu
1 jajko
60 g płatków kukurydzianych
30 g zarodków pszennych
odrobina oliwy z oliwek

1 seler
łyżeczka przyprawy do kuchni azjatyckiej bez konserwantów
1 łyżka oliwy

Paluszki rozmrozić i zamarynować w wymieszanym sosie sojowym z sosem ostrygowym i przyprawami (około 20 minut). Płatki pokruszyć na drobniejsze kawałki i wymieszać z zarodkami pszennymi. Jajko rozbełtać. Paluszki maczać najpierw w jajku potem w mixie płatków i zarodków. Wyłożyć na blasze pokrytej lekko wysmarowanym oliwą papierem do pieczenia. Piec w nagrzanym do 180 stopni piekarniku przez około 20 minut.

Seler obrać pokroić w słupki. Wymieszać z oliwą i przyprawą azjatycką. Odstawić na pół godziny. Piec w nagrzanym do 180 stopni piekarniku przez około 25 minut.

Podawać z surówką i ulubionym sosem (u mnie marchew z jabłkiem i sos śliwkowy, który kupiłam na wypróbowanie i osobiście nie polecami).

Smacznego.

czwartek, 23 lutego 2012

Lunch po norwesku.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Na mym stole znów gości ryba. Tym razem zaprzyjaźniona z krewetkami. Bezsprzecznie wszelkie morskie istoty w kuchni uwielbiam, stąd taka oto lunchowa propozycja. Przepis to modyfikacja sałatki norweskiej z Salad Story. Swoją drogą Salad Story to jedyny fastfood, który lubię. Strasznie żałuję, że u mnie w mieście nie mogę sprawić sobie takiego zdrowego i smacznego posiłku będąc w biegu.

Składniki(2 porcje):
paczka rucoli lub dowolnej ulubionej sałaty czy mixu
1/2 puszki zielonego groszku
100 g pomidorków cherry
75 g czarnych oliwek
50 g łososia wędzonego
200 g mrożonych krewetek koktaljowych
sok z cytryny
opcjonalnie pietruszka do podania

Dressing:
olej z pestek dyni, ale zwykła oliwa też oczywiście pasuje
sok z cytryny
łyżka sosu sojowego
łyżeczka sosu ostrygowego
łyżeczka miodu
sól
pieprz

Krewetki rozmrozić, opłukać skropić sokiem z cytryny. Rucolę umyć, oszuszyć i wyłożyć na półmiski. Dodać groszek, oliwki i łososia pokrojonego w paski, a pomidorki w ćwiartki. Na wierch rozłozłożyć krewetki. Posypać posiekaną pietruszką. Wszystkie składniki na dressing dokładnie wymieszać. Polać sałatkę sosem . Smacznego.

środa, 22 lutego 2012

Na rozgrzewkę.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

W przerwie między zajęciami jedna z moich ulubionych zup, czyli zupa rybna. Według mnie idealna. Zdrowa, sycąca, lekko pikantna, rozgrzeje w najchłodniejsze popołudnie.
Składniki (4 porcje):
200 g filetu z pstrąga lub łososia
2 marchewki
1 cebula
1 pietruszka
1 papryka
kawałek selera
duży koncentrat pomidorowy
2 łyżki sosu sojowego
1 łyżka sosu rybnego
1 łyżka sosu ostrygowego
kilka kropel tabasco
ziele angielskie
liść laurowy
szczypta pieprzu, słodkiej papryki i kurkumy
majeranek do smaku
opcjonalnie prażone pestki dyni i świeża matka pietruszki

Rybę pozbawioną ości wrzucić do ok. 0.5 l wody z pokrojoną marchewką, selerem, pietruszką, cebulą, zielem angielskim i liściem laurowym. Gotować na przez około 20 minut. Dodać pokrojoną w paski paprykę, przecier pomidorowy, sosy i przyprawy, kontynuować gotowanie przez następne 10 minut. Podawać posypaną prażonymi pestkami dyni (warto) i natką pietruszki. Smacznego.

wtorek, 21 lutego 2012

Ostatnie na ostatki.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

U mnie za oknem znowu atak zimy. W głowie chyba też. Nie, nie będę smęcić.
Dziś ostatnie ciasto na ostatki. Bardzo kakaowe brownie z nutą orzechów i kawy idealnie nada się na pożegnanie karnawału^^. Jako że od jutra zaczyna się Wielki Post i wiele osób "rzuca" słodycze na ten czas, życzę wytrwałościc i wytrwanych pyszności :).

Składniki:
80 g mąki pszennej
100 g zmielonych orzechów włoskich lub migdałów
90 g masła lub innego tłuszczu
3 jajka
120 g cukru
szczypta soli
2 tabliczki gorzkiej czekolady - u mnie 90% kakao
3 łyżki kakao
3 łyżki kawy rozpuszczone w 100 ml wody
puszka gotowanego słodzonego skondensowanego mleka (510 g)

Masło rozpuścić razem z 1 i 1/2 tabliczki czekolady. Wymieszać z kakaem uważając by nie powstały grudki. Pozostałą czekoladę starkować. Powstałą masę miksować dodając stopniowo jajka, a następnie cukier, sól, kawę; na końcu przesianą mąkę i orzechy. W rondelku, najlepiej z nieprzywierającym dnem, mleko skondensowane podgrzewać doprowadzając do konsystencji gęstego płynu. Foremę najlepiej o wymiarach 17 x 27 cm (niestety nie posiadam takiej) wyłożyć papierem i wylać 1/2 czekoladowej masy, na nią 1/2 mleka skondensowanego delikatnie łącząc - tak aby masy lekko się przenikały, powtórzyć czynność z pozostałą masą i mlekiem. Ciasto posypać resztą startej czekolady. Piec w nagrzanym do 175 stopni piekarniku przez około 35 minut. Smacznego.

poniedziałek, 20 lutego 2012

Przekręć, poliż, zamocz.

  by niebochce
, a photo by niebochce on Flickr.

Poniedziałek. Ósma rano. Półmrok w sali wykładowej. Kultura języka polskiego. Czy możliwe jest niezaśnięcie? Chyba nie. Ja bynajmniej nie daję rady. Za mały kubek termiczny na kawę mam. Nie wystarcza nawet na minimalne pozbycie się snu spod moich powiek. Zapowiada się ciężki semestr. Dobrze, że powoli dzień zacznie wcześnie wstawać - oby o wzięciu słońca pod pachę nie zapominał. Mrok nie będzie mnie już otulać w drodzę na uczelnie. Łudzę się, że będzie łatwiej, lepiej, przyjaźniej. Tak, łudzę to dobre słowo. Najbardziej adekwatne.
Dziś druga osłona imieninowych wariacji w postaci czarno-białego sernika z oreo. Przepis z mojewypieki.blox.pl zmodyfikowany nieco przeze mnie. Idealny, gdy ma się niezużytą paczkę ciasteczek, mało czasu i dużo gości. Na zdjęciu taki skromny kawałek, gdyż niestety więcej się ciasta nie uchowało do sfotografowania, co poniekąd mi schlebia. Chyba czas na kolejną kawę.

Składniki:
Spód:
1 i 1/2 paczki Oreo - jedna paczka 154 g
70 g stopionego masła
2 łyżki kakao

Cisteczka pokruszyć, wymieszać z kakao. Połączyć z wystudzonym masłem, tak aby powstała dość zwarta masa. Na tortownicę wyłożoną papierem do pieczenia wysypać masę i wyrównać. Wstawić do lodówki na około 30 min.

Masa:
1 kg twarogu
1/2 szklanki cukru
4 jajka
200 ml śmietany 30 %
1 budyń - u mnie czekoladowy
2 łyżki skórki cytrynowej - korzystałam z suszonej
łyżka esencji waniliowej
1/2 paczki Oreo
50 g tartych migdałów

Składniki wymieszać w mikserze. Masę wylać na spód. Piec w nagrzanym do 180 stopni piekarniku przez około 1 h. Wystudzone ciasto posypać pokruszonymi Oreo i migdałami. Schłodzić przez kilka godzin w lodówce. Smacznego.

niedziela, 19 lutego 2012

Jabłkowo-orzechowo.

Apple pie by niebochce
Apple pie, a photo by niebochce on Flickr.

Rodzinny zlot przeżyty łatwo i bezboleśnie ;). Niestety jutro koniec moich ferii. Powrót na uczelnie trochę mnie przeraża, zwłaszcza że w tym semestrze czeka mnie znacznie więcej zajęć. Staram się patrzeć optymistycznie, że zbliża się wiosna i kolejne dni wolne - najpierw święta, potem weekend majowy i wreszcie długie wakacje. Wracając do kwestii gastronomicznych to ciasta zdały wczoraj egzamin na 5, a co tam będę nieskromna :D. Pierwszy przepis jaki zamieszczam jest na placek jabłkowy w orzechowo-alkoholowym klimacie. Osobiście lubię dodawać alkohol do ciasta. Śmieję się, że maskuje on ewentualne niedoskonałości :P. Przyznaję, że większość ciast jakie robię nie należy do najlżejszych, gdyż nie ma co ukrywać, moi "smakosze" nie przepadają za zdrowymi dodatkami, a dla siebie samej blachy ciasta raczej nie piekę, taka oto komercyjna jestem. Na pewno jednak pojawią się na blogu "lżejsze" przepisy. Obiecuję :).

Składniki:
800 g jabłek obranych pokrojonych w kostkę
1,5 szklanki mąki pszennej, ale z pełnoziarnista czy orkiszowa też będzie odpowiednia
1/2 szklanki zmielonych orzechów włoskich
3 kopiaste łyżki mąki ziemniaczanej
1 szklanka brązowego cukru
80 g miękkiego masła
2 jajka
3 łyżki napoju imbirowego - można zastąpić sokiem jabłkowym
1 łyżka soku z cytryny
1 łyżka proszku do pieczenia
1 łyżka sody
2 łyżki cynamonu
szczypta imbiru szczypta soli
2 garści namoczonych rodzynek
75 g migdałów w płatkach
opcjonalnie 100 ml wódki orzechowej

Pokrojone jabłka wmieszać z cukrem i podprażyć. Mąki przesiać dodać zmielone orzechy, proszek do pieczenia, sodę, sól, imbir i cynamon - wymieszać. Rękami rozetrzeć z posiekanym masłem. W oddzielnym naczyniu ubić jajka z napojem imbirowym, cytryną i wódką. Do składników suchych wlać mokre, dodać uprażone jabłka. Dobrze wymieszać. Ciasto wylać na uprzednio natłuszczoną i pokrytą papierem do pieczenia blachę. Posypać migdałami. Piec w nagrzanym do temperatury 190 stopni piekarniku przez 35-40 minut. Smacznego.

sobota, 18 lutego 2012

Tak jak lubię, czyli szybki makaron.

Pasta by niebochce
Pasta, a photo by niebochce on Flickr.

Wczorajszy dzień minął mi pod znakiem pieczenia. Tym razem na ojca imieniny w domu. Dziś więc przychodzi rodzina na poprawkę po ostatkach :p. Moja rodzina jest pod tym względem dziwnym reliktem. Mam wrażenie, że nikt już nie obchodzi jakoś szczególnie imienin, a u mnie w domu są "ważniejsze" niż urodziny. Przynajmniej będę miała okazję zjeść moją ulubioną rybę po grecku :). Anyway przepisy na upieczone przeze mnie ciasta zapewne wstawię - pod warunkiem że przejdą dziś test jakości. Na razie w spiżarni leżakują szczelnie zawinięte i nietknięte ;). A teraz przepis na obiad smaczny i błyskawiczny. Z racji chemicznych i niezbyt smacznych warzyw o tej porze roku posiłkowałam się mrożonką.

Składniki (2 porcje):
3/4 paczki mrożonego mixu fasolowego, ale oczywiście może być inny ulubiony
1 por
puszka pomidorów - polecam pelati
3 łyżki ketchupu pietruszkowo-czosnkowego
2 łyżki octu balsamicznego
1 łyżeczka sosu worcestershire i sojowego
kilka kropli tabasco
łyżeczka słodkiej papryki
szczypta soli
pieprz i zioła do smaku - u mnie bazylia i majeranek
opcjonalnie świeża pietruszką i starty ser do podania
2 porcje makaronu - u mnie razowe kolanka
oliwa lub olej do smażenia

Makaron ugotować w osolonej wodzie 2 minuty krócej niż podano na opakowaniu - razowy, którego użyłam gotowy był po 3 minutach.
Na rozgrzaną patelnie z oliwą wrzucić posiekany por, po chwili dodać mix warzyw i trochę wody. Po około 3 minutach dodać pokrojone pomidory z puszki. Po kolejnych 2 minutach ocet, sosy i przyprawy. Dusić aż do miękkości i zgęstnienia sosu pomidorowego. Dodać odcedzony makaron, wymieszać na patelni z sosem i dusić jeszcze przez minutę. Podawać z pietruszką i ulubionym startym serem - najlepiej pewnie z parmezanem, ale ja osobiście nie przepadam za nim. Smacznego.

piątek, 17 lutego 2012

Odlotowy truskawkowy.

Omelette by niebochce
Omelette, a photo by niebochce on Flickr.

Dziś przepis na moje niedzielne śniadanie. Omlet niemal idealny. Idealny byłby zrobiony z sezonowymi, świeżutkimi truskawkami, bo niestety obecnie to wiadomo sama chemia. Moja miłość do truskawek nie pozwoliła mi jednak kilkakrotnie nie wziąć paczki czerwonego nieba :). Na razie swój apetyt choć trochę zaspokoiłam, dlatego teraz zadowalać się zamierzam co najwyżej mrożonymi. Wracając do omleta to u mnie konkuruje o miano najlepszego nawet z cesarskim. Puszysty, a wewnątrz dzięki truskawkom wilgotny i słodki - tak naprawde z obecnych owoców to bardziej kwaśny niż słodki :). Znakomity zwłaszcza zaserwowany z masłem orzechowym.

Składniki (1 porcja):
1 żółtko
2 białka
2 dość kopiaste łyżki mąki - u mnie pełnoziarnista pszenna
2 łyżki mleka - u mnie sojowe
1 łyżeczka esencji waniliowej
kilka truskawek
szczypta soli - niewielka
substancja słodząca - pominęłam, bo posypałam cukrem pudrem
opcjonalnie tłuszcz do smażenia - smażyłam na teflonowej patelni, więc nie potrzebowałam

Białka ubić na sztywną pianę wraz ze szczyptą soli. W oddzielnym naczyniu zmiksować żółtko z mlekiem, substancją słodzącą i esencją waniliową, następnie z przesianą mąką. Dodać pokrojone w plastry truskawki. Do powstałej masy stopniowo dawać ubite białka delikatnie mieszając drewnianą lub plastikową szpatułką. Smażyć na dobrze rozgrzanej patelni, ostrożnie odwracając na drugą stronę Podawać z ulubionymi dodatkami - zjadłam z masłem orzechowym, plasterkami truskawki i cukrem pudrem. Smacznego.

czwartek, 16 lutego 2012

Nie-pączek.

Cheesecake by niebochce

Dziś tłusty czwartek, ale pączków nie będzie. Z mamą miałyśmy przygotować tłusty kopiec lukrowanych kuleczek, ale nie doagdałyśmy się co do ilości (wg niej dla 10 nie warto brudzić kuchni, a ja stoję na stanowisku, że więcej nie ma sens, bo nikt zwyczajnie tego nie zje), więc ostatecznie nie będzie. I tak bym nie jadła. Nie lubię, nie mogę - mój żołądek piszczy żałośnie i się zwija pod wpływem znacznej ilości tłuszczu, szczególnie smażonego. W każdym razie będzie na blogu dziś na słodko. Publikuję przepis na jedno z ciast, które wykonałam dla ojca na imieninowy poczęstunek w pracy. Przepis pochodzi z tej strony, jednak wprowadziłam kilka modyfikacji. Spodobał mi się pomysł wykorzystania Prince Polo. Lubię wprowadzać takie dodatki do domowych wypieków. Efekt końcowy może wizualnie nie zachęca, ale ponoć był bardzo smaczny, wilgotny i nie za słodki. Biszkopt wyszedł idealny, jednak ilość masy przerosła możliwości blachy stąd "chropowata" powierzchnia plus galaretkę trochę za wcześnie zrobiłam i zbyt się zestaliła. Ojciec wrócił z pustą blachą i pozytywnymi recenzjami, więc to zdecydowanie dobry znak.

Składniki na spód:
4 jajka - oddzielnie zółtka i białka
pół szklanki cukru
pół szklanki mąki pszennej
1/4 szklanki mąki ziemniaczanej
4 łyżki brandy lub rumu
syrop po brzoskwiniach z puszki

Białka ubić na sztywną pianę, w trakcie - pod koniec, powoli dosypywać cukier ciągle miksując. Następnie dodawać stopniowo żółtka, wciąż ubijając. Wymieszać z przesianymi mąkami - ja zrobiłam to także mikserem.
Formę 25x40 wyłożyć papierem do pieczenia. Piec w nagrzanym do 170 stopni piekarniku (u mnie z termoobiegiem) przez 20-25 minut. Po upieczeniu od razu wyjąć z piekarnika, blachę z wypiekiem zrzucić z niewielkiej odległości (po to by biszkopt nie przywarł - działa). Pozostawić do wystudzenia.
Ostudzony biszkopt nasączyć mieszanką brandy i syropu brzoskwiniowego (wystarczy wykorzystać około 3/4 syropu).

Składniki na masę:
1 l śmietany 30% (bardzo zimnej)
1 łyżka cukru pudru
4 łyżki żelatyny rozpuszczone w pół szklanki gorącej wody
tabliczka gorzkiej czekolady startej na małych oczkach
3 wafle Prince Polo xxl i 1 kokosowa Princessa pokruszone
duża puszka brzoskwiń w syropie, pokrojonych w kostkę

Śmietanę ubić z cukrem pudrem (dodać w trakcie). Zmiksować z lekko wystudzoną żelatyną. Dodać startą czekoladę, pokruszone wafelki i pokrojone brzoskwinie, delikatnie wymieszać szpatułką.
Masę wylać na nasączony biszkopt i schłodzić w lodówce.

Składniki na "polewę":
2 galaretki - u mnie malinowa i truskawkowa
2 łyżki żelatyny

Galaretkę rozpuścić w 3 szklankach wrzącej wody. Następnie wymieszać energicznie z żelatyną. Odstawić do lekkiego stężenia. Gdy osiągnie bardziej zwartą, ale nadal płynną konsystencję wylać na schłodzone ciasto. Wstawić na kilka godzin, a najlepiej na całą noc do lodówki. Smacznego.

środa, 15 lutego 2012

Na dobry początek zupa orientalna.

Witam. Kłaniam się nisko. W rączkę całuję. Zdecydowałam się w końcu uchylić rąbek moich kuchennych poczynań na blogspot'cie. Od jakiegoś czasu prowadzę śniadaniowego tumblera unusualmornings.tumblr.com. Obserwuję jednak od dłuższego czasu wiele kulinarnych nie tylko porannych blogów i tak się rozsmakowałam, że postanowiłam sama znienacka dołączyć do gotującej cyberspołeczności i wnieść mam nadzieję coś smacznego. Przepisy postaram się okraszać drobną notką, niekoniecznie dotyczącą jedzenia.

Tak więc na początek zupa dnia, co prawda nie dzisiejszego. Przygotowałam ją w weekend zainspirowana grzybami shitake kończącymi swój termin przydatności oraz tęsknie spoglądającą z garnka namoczoną cieciorką. Tak oto powstała orientalna zupa lekko słodka i baardzo aromatyczna. Spokojnie mogę polecić fanom wschodnich smaków i nietypowych połączeń.

Składniki (na około 4 porcje):
0,5 l wody2 łyczeczki bulionu warzywnego albo 1 kostka (ja dodałam sypany ekologiczny)
100 g cieciorki uprzednio namoczonej i ugotowanej lub 1 puszka
Pół główki kapusty pekińskiej
1 por
30 g grzybów shitake
1 mango
puszka kiełków fasoli mung
3 łyżki słodkiego ananasowego sosu chili
2 łyżki sosu sojowego
1 łyżka sosu worcestershire
1 łyżeczka zielonej pasty curry
1 łyżeczka trawy cytrynowej
szczypta pieprzu
opcjonalnie do podania świeża kolendra

Wodę zagotować z bulionem. Wrzucić cieciorkę i posiekanego pora. Następnie pokroić na paski grzyby i mango. Kapustę poszatkować. Dołożyć do bulionu. Gotować około 20 minut. Pod koniec gotowania dołożyć kiełki fasoli i przyprawy. Przed podaniem posypać kolendrą. Smacznego.