niedziela, 6 maja 2012

Achtung.

Przerwa techniczna i psychiczna.

Na ile? Przyszłość pokaże.

czwartek, 26 kwietnia 2012

Ze śniadania.




Nieopisane "coś" z dzisiejszego śniadania, co uświetniło jedną z mych kanapek. Bardzo smaczne "coś".  Zaimek nieokreślony "coś" można tu zostąpić rzeczownikiem pasta :P. Do smarowania, nadziewania, maczania. Zdecydowanie wypróbuję ją np. do naleśników. Smakowa metamorfoza u mnie, no może ewolucja. Ostatnio moje nastawienie do awokado stało się co najmniej przychylnie. Przy okazji znajduję coraz to nowe kuszące zastosowania dla tego zielony zbiornik nnkt w mojej kuchni.

Dziś popołudniu oficjalnie zaczęłam długi weekend. Jutro pakowanie i nach Berlin :).


środa, 25 kwietnia 2012

Nie taka znowu bretońska.




Nie jestem prawdziwą studentką. Nie nadaję się. Nie ściągam, nie lubię, nie potrafię. Wolę mieć wiadomości w głowie zapisane niż na ściądze lub czyjejś kartce. Może to dziwne. Może niepraktyczne, a nawet głupie. Trudno. Taka już jestem.

Fasolka po "bretońsku", co swoje już zdążyła odleżeć nim ją wstawiłam. Chęć miałam na takie danie tradycyjne, które często mamusia pichciła w czasach jak większą przestrzeń jeszcze zajmowałam. Stęskniłam się, więc postanowiłam te czcigodne danie lekko odświeżyć zgodnie z moimi teraźniejszymi upodobaniami. Ostateczny efekt pozytywny zdecydowanie. 



niedziela, 22 kwietnia 2012

Sałatkowo kuskusowo.



Bo ja cous-cous lubię, a nie było jeszcze u mnie tu. Może nie odkrywcze, ale bardzo smaczne i jak zawsze szybkie w przygotowaniu ;). Taki miks smaków bliskich memu podniebieniu.

Miała być Fashion Week. Miałam zobaczyć jak Łódź udaje Paryż, a poziom lansu na metr kwadratowy przekracza wszelkie dozwolone normy. A tu historia prasy i kolorki się na nieiwele zdadzą.

Bez hormonów źle z hormonami gorzej. Tak w ramach intymnej dygresji.


sobota, 21 kwietnia 2012

Zieleń znowu. W szklance.



Rozleciałam się w sobie. Już nie wyrośnięta, a przerośnięta. Tak przesadnie. Treścią życia nad formą ciała. Ale to nie miejsce na to to moje bolące w środku.

Koktajl śniadaniowy sprzed paru dni odkrywam. Przepis z notesu odrywam. 


czwartek, 19 kwietnia 2012

Ajajjajvar.



Ajvar? Moja wariacja, bo lubię takie smaki. Pomidorowe sosy są wręcz moim uzależnieniem, a ketchup mogę "na sucho" zjadać. Do makaronu idealny. Do posmarowania kanapki też się sprawdził. Do wyjadania prosto z rondelka jak najbardziej. Zastosowań tyle, ile pomysłów w głowie się kłębi. 

Tydzień po weekendzie majowym staje się coraz bardziej przerażający. Jak tak dalej będzie to do Berlina z książkami, a raczej kserówkami i swym wielofunkcyjnym zeszytem.

Od jakiegoś czasu nie mogę komentować osobam, które mają ustawioną weryfikacje obrazkową. Wyskakuje mi "Not found". Czy tylko mój komputer tak nie odnajduje się w cyberprzestrzeni? Czy może ktoś wie jak go uzdrowić? 

Od paru dni wprowadziłam nowy element pod przepisem, czyli Song of the cook. Jeśli ktoś jest więc ciekaw z czym, a raczej przy czym jadłam obiad to zapraszam ;). I przymierzam się w końcu do nowego bannera. 


środa, 18 kwietnia 2012



Chlebem się w końcu pochwalę. Orkiszowy pełnoziarnisty, zdrowy i pyszny. Zdecydowanie muszę się przerzucić na domowe pieczywo - wiadomo o niebo lepsze od kupnego :). Plus długo zachowuje świeżość, a o takich walorach jak bardzo chrupiąca skórka raczej nie muszę wspominać. Niestety w ferworze pracy zapomniałam o posmarowaniu go mlekiem i siemie, którym go posypałam nie przylgnęło. Trudno, poprawię się następnym razem ;p.
Za wzór posłużył mi ten przepis. 
Przyrost rzeczy do pojęcia-ogarnięcia na uczelni jest wprost proporcjonalny do poprawy pogody, niestety. Dobrze, że zbliża się weekend majowy, a zarazem mój wyjazd do Berlina - dam wam wtedy tydzień odpocząć od moich przepisów :p. Czuję, że zrobię tam pokaźne spożywcze zakupy i przywiozę kilka kulinarnych inspiracji, ale niekoniecznie kiełbasiano-ziemniaczanych.